Pewne kawy nigdy się nie nudzą. Dobrej jakości, odpowiednio wypalone i świeże, zawsze sprowadzą na twarz dużo uśmiechu. Tak jest z nowym Przelewem Miesiąca z wrocławskiej Figi – Etiopią Durominą.
Wspaniały klasyk
Dla wielu osób spotkanie z jakąś Etiopią z obróbki na mokro to pierwszy „efekt wow” z kawami specialty. Tych kaw nie da się pomylić z innymi – pojawia się bergamotka, cytrusy, brzoskwinie i czarna herbata. Do tego lekkość i słodycz, tak bardzo charakterystyczna. Pamiętam do tej pory jedną z pierwszych filiżanek przelewu z Etiopii wypitą z siedem – osiem lat temu i ten zupełnie odbiegający od standardów smak kawy. Do tej pory z wielką chęcią sięgam po kawy z tamtego regionu świata i nie nudzą mi się te smaki, w przeciwieństwie do, na przykład, ziaren z Kenii.
Figa Coffee Etiopia Duromina Lot 2
Zatem bardzo szeroko uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem czerwcową propozycję na Przelew Miesiąca. Figa Coffee to palarnia kawy z Wrocławia, prowadzona przez Filipa Kucharczyka, świetnego speca i Mistrza Świata Aeropress 2016. Dla Coffeedesku wypalił Etiopię Durominę z regionu Jimma. Od kilku lat kawa z tamtego regionu posiada coraz lepszą jakość i już dziś mnóstwo farm może poszczycić się zbiorami, których punktacja przekracza magiczne 90 punktów. Ziarna zostały poddane klasycznej obróbce na mokro i pochodzą z ostatniego sezonu.
Parzymy!
Sugestia profilu smakowego od razu porusza wyobraźnię – mandarynka, ananas oraz granat. Dwa razy nie trzeba było mnie przekonywać, żeby jej spróbować.
Na pierwszy ogień poszedł wyjątkowo Chemex, który zawsze bardzo dobrze współgrał mi z kawami etiopskimi. Użyłem 27g kawy i 459g wody o temperaturze 93 stopni. 30 sekund preinfuzji, całość wlałem do drugiej minuty i spokojnie poczekałem do około 4:30 na przelanie.
W efekcie w zapachu pojawiło się to, czego pragnąłem – bergamotka i słodkie cytrusy. Smak – podobnie. Lekki, herbaciany, przyjemny, z wyraźnymi nutami pomarańczy, mandarynki, cytryny, przełamane rześkością ananasa. Do tego lekko karmelowy i herbaciany finisz.
Zaparzyłem ją również w V60, przy standardowej porcji 18g kawy i 300g wody, celując w czas w okolicach 3:00-3:30. Kawa stała się pełniejsza, nieco straciła na rześkości, wciąż pozostając w klasycznym, pysznym wydaniu.
Jednak to, co najlepsze w niej, to zdecydowanie podkreślił AeroPress. Przy mieleniu drobniejszym niż do dripa, używając 18g kawy i 220g wody o temperaturze 88 stopni wyszło coś obłędnego. Do 110g wody wsypałem kawę, zalałem drugą porcją wody, wymieszałem i przecisnąłem po minięciu 1:45 na stoperze. Wyciskanie przez 45 sekund, spokojne. Przeciśniętą kawę kilkukrotnie przelałem z jednego naczynia do drugiego, napowietrzając ją i nieco schładzając. Dzięki temu w filiżance miałem bardzo wyraźnie zarysowaną rześką słodycz ananasa i mandarynki, które idealnie współgrały ze sobą. Do tego lekki zaśpiew czarnej herbaty, który stonował kwaskowate harce owoców, ale pozwalając im na sporą swobodę. Zdziwiłem się, gdy po kilku minutach skończyła mi się kawa.
Zatem zdecydowanie warto dać się porwać tym przyjemnym i radosnym harcom!