Łotewska palarnia kawy Kalve na październikowy Przelew Miesiąca przygotowała coś bardzo przyjemnego. Gwatemala Huehuetenango La Bolsa smakuje tak dobrze, że zachwyci zarówno fanów dobrej kawy, jak i… herbaty!
Komu puszeczkę?
Palarnia kawy Kalve już gościła na coffeedeskowym blogu, niedługo po tym, jak trafiła na półki sklepu. Wówczas byłem zauroczony, między innymi, opakowaniami i ich kolorami. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Kalve trzyma się swojego pomysłu na paczki, a właściwie puszki z kawą z pięknymi, pastelowymi, wzorzystymi kolorami. Co ważne, takie opakowanie można poddać recyklingowi, albo bez problemu wykorzystać w innym celu, choćby do przechowywania drobiazgów kuchennych czy łazienkowych.
Nim jednak dojdzie do recyklingu, warto skupić się na tym, co znajdziemy w środku. Specjalnie dla Coffeedesk ryska palarnia przygotowała kawę z Gwatemali, z najzabawniejszego regionu na świecie – Huehuetenango. Kawa pochodzi z farmy La Bolsa należącej do Jorge Videsa.
Etykieta jest bardzo szczegółowa. Oprócz kraju, regionu, nazwy farmy i producenta, znajdziemy także krótką historię producenta, farmy oraz opis obróbki ziaren. Tu mamy do czynienia z kawą z obróbki na mokro, gdzie na początku wiśnie są fermentowane przez 18-24 godziny, a następnie płukane i suszone. W połączeniu z glebą wapienną występującą w tamtym regionie, w filiżance powinniśmy znaleźć lepkie, syropowate body oraz przyjemną kwasowość.
Dla fanów kawy i herbaty
Według informacji na puszce, zaparzona kawa powinna charakteryzować się nutami brzoskwiń, pomarańczy i mlecznej herbaty oolong. Przyznam, zaintrygował mnie ten opis i szybko przystąpiłem do parzenia.
Podczas mielenia ziaren poczułem bardzo intensywny zapach kojarzący mi się ze skondensowanym, niesłodzonym mlekiem. Jest dobrze.
Dripper V60, Chemex, AeroPress
Następnie zmielona kawa trafiła do dripa V60. Tu, bez zbędnych kombinacji, używając proporcji 1:17 i czasu parzenia 3:00, w tym 30 sekund preinfuzji. Woda filtrowana, 94 stopnie C. Przy parzeniu unosił się zapach herbaty i mlecznego kremu brzoskwiniowego. Smak bardzo przypadł mi do gustu. Przede wszystkim słodycz brzoskwiń oraz kwaskowata słodycz dojrzałych pomarańczy. Zaraz potem pojawiał się ciekawy posmak herbaty z mlekiem niesłodzonym, skondensowanym, dając kremową teksturę i bardzo dużą gładkość. Przyznam, że byłem zauroczony – balansem, czystością i krągłością kawy, bez poczucia przytłoczenia słodyczą.
Przyznam, że byłem zauroczony – balansem, czystością i krągłością kawy, bez poczucia przytłoczenia słodyczą.
W Chemeksie kawa miała więcej nut brzoskwiniowych i pomarańczowych, straciła odrobinę na tej mlecznej charakterystyce. Natomiast AeroPress podkreślił kwaskowatość oraz body.
Już od dawna kawa nie skończyła mi się tak szybko jak Kalve La Bolsa. Bardzo ciekawe doznania, nawet dla osób, które uważają, że Gwatemala raczej nie słynie z wybitnych i interesujących kaw!