Hario obchodzi w tym roku swoje setne urodziny. Historia tej japońskiej firmy sięga roku 1921, kiedy to Hario rozpoczęło działalność jako producent szkła o zastosowaniach chemicznych i fizycznych. Pierwszym ich produktem, jaki stał się powszechnie znany i użytkowany przemysłowo, było Hario Glass, które wykorzystuje naturalne minerały do uszlachetniania żaroodpornego szkła (dzięki czemu jest przyjazne dla środowiska). W 1949 Hario wprowadziło na rynek swój pierwszy produkt o zastosowaniu domowym – szklany filtr do syfonu do kawy. W 1957 roku światło dzienne ujrzał syfon z filtrem tkaninowym. Hario przez następne lata produkowało kolejne produkty i uzyskiwało wiele nagród za najlepszy design, ale tym, za co na zawsze zostanie zapamiętane w świecie kawy, stał się zaprojektowany na początku lat 2000. dripper V60.
A skąd Hario wzięło się w naszym kraju i co zmieniło na polskiej scenie kawowej? Jaki miało wpływ na rozwój branży speciality i samego Coffeedesku? O pierwsze wspomnienia związane z Hario zapytaliśmy legendy polskiej branży speciality.
Kofeina z dripa – Artur Porada
Kofeina otworzyła się w 2009, jako druga kawiarnia speciality z Polsce. Denerwowało mnie, że jedynymi metodami parzenia czarnej kawy znanymi w ówczesnych kawiarniach były espresso i americano. Mieliśmy w sobie wiele ciekawości, ogromną potrzebę nowości i już rok później zaczęliśmy wprowadzać alternatywy. Pamiętam, że zadzwoniłem wtedy do Pawła Siemiaszko, a on polecił mi sprawdzić Barista Magazine i zobaczyć, czym jest drip. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem V60, postanowiliśmy wprowadzić kawę parzoną w ten sposób do menu. Nazwa drip wydawała nam się wtedy tak abstrakcyjna, że parzona w ten sposób kawa nazywała się Kofeina i przez parę miesięcy tak funkcjonowała, zanim pierwszy raz odważyliśmy się użyć skomplikowanych nazw urządzeń: dripper, Aeropress.
Mniej więcej w tym czasie otworzył się The Barn w Berlinie i pamiętam, że mieli tam lampę z Hario do syfonu (to była lampa na podczerwień podgrzewająca syfon). Szukaliśmy jej z Krzyśkiem Baraboszem bardzo długo i nie mogliśmy znaleźć. Widzieliśmy już tego typu urządzenia w filmach, wiedzieliśmy, że pochodzą z Japonii, były zachwycające. Napisałem do Ralpha, właściciela The Barn, czy mógłby zdradzić tajemnicę, skąd ma tę lampę. Do dziś pamiętam odpowiedź, która obrazowała ówczesne podejście nas wszystkich: “no secrets in coffee business”. Tak właśnie było, dzieliliśmy się wiedzą, kontaktami. Ralph dał mi namiar na ówczesnego dystrybutora Hario w Niemczech i udało nam się kupić lampę. Nie miały jeszcze znaku CE, musieliśmy przerabiać kontakt. Ale do dziś mam ją w domu, do dziś działa, a na akcesoriach Hario uczę dziś mojego syna, Ignacego, jak parzyć kawę.
– Artur Porada, współzałożyciel Kofeina Opole oraz Hard Beans Coffee Roasters
A reszta jest już historią! – Marcin Michalik
Moja przygoda z Hario zaczęła się wraz z pierwszą stycznością z kawami legendarnej szwedzkiej palarni kawy Johan & Nyström, której kawy jednorodne (single origin) zamawialiśmy do realizacji pierwszych szkoleń i kursów jako Colours of Coffee. Wtedy w katalogu akcesoriów oraz kaw J&N (mam go do dzisiaj w swojej kawowej bibliotece), obok kaw pojawiały się urządzenia do parzenia kaw single origin. Ciekawość i determinacja skłoniły mnie do zamówienia tego sprzętu oraz do pierwszych prób parzenia. Efektem był nowy wymiar kawy, w czasach, kiedy czarna kawa oznaczała zawsze espresso lub americano. W kawie parzonej w dripperze V60 nagle pojawiły się nuty owocowo-herbaciane, otworzyły się przed nami wrota nieznanych pokładów wiedzy (bądź niewiedzy!) i sensoryki związanej z kawą. W pierwszych miesiącach skupiłem się na wdrażaniu urządzeń Hario do gastronomii, ale po kilku sygnałach od nowej grupy kawowych świrów zwanych „home baristami” pojawiających się na szkoleniach w Colors of Coffee, uświadomiłem sobie, że Hario powinno być wszędzie. I tak się stało kilka lat później dzięki trzem gentelmanom z Kołobrzegu, którym miałem przyjemność zaprezentować dripper Hario na ich pierwszym szkoleniu z metod alternatywnych. To nadmorskie spotkanie przy V60 okazało się początkiem naszej wieloletniej przyjaźni, a także zauroczenia Łukasza, Marcina i Jacka tą japońską marką. A reszta jest już historią! Umiejętności biznesowe i międzyludzkie tych trzech panów i ich zespołu doprowadziły do przekształcenia Coffeedesku w imperium kawowe i ekspansji Hario w całej Europie.
– Marcin Michalik, Mistrz Polski Latte Art 2010, założyciel Colors of Coffee
Miłość od pierwszego parzenia – Łukasz Wichłacz
Hario pojawiło się na naszej drodze, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy zbyt dużo o kawie. Zajmowaliśmy się głównie sprzedażą kawy włoskiej, ale byliśmy głodni wiedzy, szukaliśmy jej na rynku. Znaleźliśmy firmę w Warszawie, która nazywała się dźwięcznie i barwnie – Colors of Coffee. Umówiliśmy się na szkolenie, przyjechał do nas Marcin Michalik, wtedy jeden z najbardziej znanych polskich baristów. Szkolenie odbyło się na plaży, przy naszej ówczesnej siedzibie w Grzybowie pod Kołobrzegiem. Marcin przyjechał na 2 dni, pierwszego dnia szkoliliśmy się z przyrządzania napojów mlecznych i espresso (moim ulubionym z miejsca stał się flacik). Drugiego dnia, w odrobinę spowolnionym tempie spowodowanym zapoznawczymi negroni, przeszliśmy do szkolenia z czegoś, z czego istnienia w ogóle dotychczas nie zdawaliśmy sobie sprawy, a mianowicie – alternatywnego parzenia kawy. Marcin pokazał nam różne przyrządy kompletnie nie wskazujące na to, że mogłyby się nadawać do przygotowywania kawy! Jednym z nich była przygotowana samodzielnie przez Marcina dripstacja, na której rozstawił kilka kolorowych ceramicznych dripperów firmy Hario.
Patrzyliśmy na nie z Jackiem i Marcinem, jak na przybyszów z kosmosu, ale tylko do czasu pierwszego zaparzenia. Ta delikatna, lekko herbaciana kawa, która kryła w sobie całe mnóstwo smaków, od znanych nam nugatów i orzechów, do całkiem nowych – owoców, czy kwiatów. Z miejsca chcieliśmy wiedzieć o tego typu kawie więcej i pokazać ją światu.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie taka, co uderza jak grom z jasnego nieba i potem szybko odchodzi, tylko taka, która się rozwija i zostaje na stałe. Kiedy zaczęliśmy przygodę z dystrybucją akcesoriów, Hario było naszym pierwszym wyborem. Z przedstawicielami firmy z Japonii po raz pierwszy spotkaliśmy się podczas World of Coffee w Rimini. Do dziś nie wiem, jak to się stało, ale po zawodach przyjechali do Polski, do Kołobrzegu i od razu pojawiła się chemia we wspólnym działaniu. Hario stało się jednym z naszych najważniejszych partnerów i motorem naszego sukcesu, a Coffeedesk – największym ambasadorem marki w Europie. Połączenie nowoczesności z tradycją, przywiązanie do detali oraz sposób prowadzenia firmy do dziś nam imponują. Co roku odwiedzaliśmy Tokio, dzięki czemu coraz lepiej rozumieliśmy markę, a nasze wartości się przenikały. Dwa tysiące dwudziesty to pierwszy od wielu lat rok, kiedy nie zawitaliśmy w Tokio, ale mamy nadzieję, że już niebawem będziemy mogli wspólnie świętować te wielkie urodziny!
– Łukasz Wichłacz, Chief Everything Officer w Coffeedesk
Przeczytaj też: Coffeedesk – nasza historia: od 3 przyjaciół z paletą włoskiej kawy do 140 pasjonatów speciality coffee i 70 mln zł przychodu!
Dzień, który zmienił całe życie! – Wojtek Białczak
Moje pierwsze wspomnienie z Hario jest związane z moim pierwszym łykiem kawy specialty. Był to rok bodajże 2012, w trakcie mojej rozmowy o pracę w jednej z warszawskich kawiarni. Nie miałem pojęcia o kawie, tym bym bardziej o specialty, a już na pewno nigdy wcześniej nie słyszalem o V60. Nie wiedziałem z jakiego kraju pochodziła, ani jakiej obróbce była poddana wcześniej ta kawa, zupełnie nie rozumiałem tego procesu. Pamiętam tylko, że od wtedy, kiedy tylko miałem taką możliwość, zacząłem zamawiać kawę z V60. Ten dzień zmienił w moim życiu trochę więcej – rzuciłem studia, żeby pracować z kawą i samemu parzyć „te całe przelewy”.
– Wojtek Białczak, German Barista Champion 2019, Head Roaster w Five Elephant
Niezbędnik kawosza – Kamila Adamiec
Marka Hario kojarzy mi się bezpośrednio z momentem, w którym poznałam świat kaw specialty. Wszystko działo się w Poznaniu. Z dnia na dzień, z człowieka, który nie pił kawy, stałam się kimś, kto w całym kawiarnianym świecie przepadł, a razem z poznawaniem tych wszystkich wspaniałych kawiarni przyszło przekonanie, że V60 to niezbędny element wyposażenia baru. Od początku fascynowało mnie, jak za pomocą czegoś, co laikowi przypominało kuchenny lejek, bariści byli w stanie wyczarować w filiżance cuda. Do tego cały mistycyzm towarzyszący całej procedurze… Wow. Do dziś robi to na mnie wrażenie! Później nadszedł czas na parzenie kawy w domu, a to, co totalnie mnie zachwycało, to jak za pomocą urządzenia, które w prosty sposób mogłam ściągnąć z internetu, moja szybka poranna kawa zamieniła się w cały piękny rytuał i – jak się później okazało – dała początek życiowej pasji. Dziś Hario V60 to jedno z urządzeń,, po które sięgam najczęściej. Co więcej – kiedy podczas pandemii rozszerzyliśmy „część sklepową” w Nano, widzę jak często nasi Goście wybierają urządzenia od Hario do swoich domów. Nic dziwnego – różnorodność materiałów, kolorów, design, łatwość w użytkowaniu i przede wszystkim zakresy cenowe, sprawiają, że jest to marka dostępna dla każdego, na wszystkich stopniach zaawansowania, co jest po prostu piękne.
– Kamila Adamiec, Mistrzyni Polski Brewers 2018, Druga V-ce Mistrzyni Polski Barista 2020, założycielka kawiarni Nano
Marka, która ma „to coś” – Maciek Duszak
Hario od zawsze kojarzy mi się z dripperem V60, który był dla mnie początkiem przygody z kawą specialty. Moja pierwsza filiżanka kawy z Gwatemali zaparzona w V60 odkryła przede mną nowy, fascynujący świat kawy, jakiego dotąd nie znałem. Było to w kawiarni, w której pracowałem w 2012 roku – jeden z baristów pewnego dnia przyniósł dripper, aby pokazać go reszcie załogi. Po 10 latach wciąż używam V60 na co dzień i jest to moja ulubiona metoda parzenia kawy. Uwielbiam tę markę za wspaniały design, wysokiej jakości materiały, praktyczne rozwiązania i „to coś”, co łączy wszystkie produkty spod szyldu Hario. Myślę, że świat kawy specialty nierozerwalnie łączy się z ikonicznym kształtem V60 i nie znam żadnego baristy, który by o nim nie słyszał. To wspaniałe osiągnięcie – stworzyć coś ponadczasowego i używanego przez miliony ludzi na całym świecie.
– Maciek Duszak, autoryzowany Trener SCA, Mistrz Polski Brewers i Vicemistrz Polski Baristów, Master of Coffee Science w Coffeedesk