Dzisiaj będzie trochę o rytuałach i zaskakującym sposobie na upał. Każdy z nas zapewne zna (albo tak przynajmniej myślą nasze nauczycielki polskiego z liceum) fragment Pana Tadeusza o rytuale parzenia kawy, w którym to niewiasta nazywana kawiarką zaparza kawę dla domowników, z dbałością o każdy ceremonialny szczegół. W Polsce kultura parzenia kawy tworzyła się przez stulecia, rozkwitała i ewoluowała, herbata natomiast to terra incognita, którą dopiero współcześnie odkrywamy głębiej. Jeszcze do niedawna to wiecie – torebka, wrzątek i elo. Dziś zajrzymy do Maroka, gdzie ceremoniał parzenia herbaty sięga XII wieku, czyli czasów, kiedy Polska tańczyła swój dance macabre, by utrzymać się na mapie chrześcijańskich zdobywców. My nie mieliśmy wtedy czasu na herbatę, ale teraz mamy!
Świat herbaty jest równie bogaty jak ten kawowy, im bardziej się zagłębiasz, tym więcej jest do odkrycia. Dzisiaj jednak nie będziemy pogłębiać fachowej wiedzy, ale oddamy się w ręce przyjemności i ciekawych doświadczeń.
Czy gorąca herbata po marokańsku to dobry pomysł na upalny dzień?
Okazuje się, że jeszcze jak! W tej kwestii warto zaufać najbardziej doświadczonym, czyli mieszkańcom krajów północnej Afryki. Ciepły płyn na receptorach języka to sygnał dla organizmu, by rozpoczął proces chłodzenia. Choć może wydawać się to dziwne, to naprawdę warto spróbować. Dodając do naparu miętę stworzycie chłodzące kombo – sensoryczne wrażenia i reakcja organizmu na temperaturę pomogą poczuć ulgę.
Czym jest herbata po marokańsku?
Herbata marokańska to mocna zielona herbata przyrządzana ze świeżą miętą i sporą ilością cukru – deser i chłodząco-chillujący napar ze świeżej mięty w jednym. W swojej ojczyźnie to coś więcej niż napój, herbata po marokańsku jest towarzyszką codzienności, obecna w każdym domu, na targu, w restauracji, a sposób jej przygotowania i celebracji jest dla Marokańczyków rytuałem równie silnym jak espresso dla Włocha czy piwko podczas mundialu.
Herbata po marokańsku – przepis
Składniki:
- 500 ml wrzątku
- 2 łyżki zielonej chińskiej herbaty Gunpowder, na przykład takiej
- 3-5 łyżek cukru
- 3 gałązki świeżej mięty
Sprzęt:
- dzbanek/czajniczek – najlepiej jest użyć dzbanka z długim dzióbkiem, który można postawić na ogniu (lub kuchence indukcyjnej), ponieważ całość trzeba będzie chwilę pogotować. Jeśli nie posiadasz takiego naczynia – bez obaw, można to zrobić w niedużym garnuszku
- czajnik – w przypadku herbaty po marokańsku nie będziemy trzymać się zasad dotyczących niższej temperatury zaparzania herbat zielonych, lejmy wrzątek, bądźmy heretykami 😉
- sitko – będzie potrzebne do przelewania herbaty
- małe szklaneczki do serwowania – nasze polskie literatki będą idealne
Ceremoniał:
1. Do czajniczka wsyp dwie łyżki herbaty i zalej 150 ml wrzątku. Nie mieszaj, po minucie przelej przez sitko do szklanki i odstaw na chwilę na bok. Pierwsze parzenie nazywane jest przez Marokańczyków duszą herbaty – jest delikatne i lekkie, nie wylewaj go, będzie potrzebne do dalszej produkcji (patrz punkt 5). Liście, które zostały na sitku przetransportuj z powrotem do czajniczka.
2. Zalej herbatę ponownie 150 ml wrzątku, zamieszaj energicznie, odstaw na minutę, zamieszaj jeszcze raz i przelej przez sitko. Ten etap to płukanie liści – napar ze świeżej mięty na nic nam się nie przyda – jest mętny i cierpki.
3. Do czajniczka wsyp cukier (ja używam 3 łyżek, ale spróbuj także z większą dozą słodyczy –
tak, jak to robią w Maroku). Tradycyjnie używa się białego cukru w formie bryły, który
stopniowo rozpuszcza się podczas parzenia, ale sypany też się nada.
4. Zerwij 3 gałązki świeżej mięty, wypłucz je w misce z zimną wodą, delikatnie wysusz i włóż do czajniczka z herbatą i cukrem. Przed dodaniem warto porwać je na mniejsze części.
Tradycyjnie używa się marokańskiej mięty nana, ale możecie użyć także naszej swojskiej –
pieprzowej.
5. Przelej duszę do czajniczka, dolej 400ml wrzątku i gotuj przez ok. 5 minut. W trakcie gotowania mieszaj napar ze świeżej mięty odlewając trochę do szklanki i przelewając z powrotem do dzbanka. Dzięki temu rozpuścisz cukier i nie doprowadzisz do zagotowania.
6. Zdejmij z ognia i przygotuj się na magię!
7. Herbatę po marokańsku wlewaj do szklanki powoli i z dużej wysokości, dzięki czemu utworzysz tzw. turban, czyli piankę. Dla podbicia aromatu i efektów wizualnych dodaj świeżą gałązkę mięty.
8. Delektuj się świeżością i ochłodą płynącą z gorącego, słodkiego naparu bogów. Z racji, że w dzbanku herbata po marokańsku wciąż ma kontakt z gorącą wodą, każda kolejna porcja będzie smakowała inaczej. Pierwsza jest delikatna jak życie, druga mocna jak miłość, trzecia gorzka jak śmierć – tak mawiają starzy Marokańczycy 😉
Po wypiciu pierwszego parzenia można powtórzyć cały proces dwa razy, wykonując kroki 3-8.
Pamiętaj, żeby za każdym nowym zalaniem dodawać do herbaty po marokańsku trochę cukru. Jeśli nie zawsze masz czas na czary, możesz ułatwić sobie sprawę i zaparzyć herbatę z miętą w składzie. Wystarczy dodać cukier i przystroić świeżą miętą, na zdrowie!