Znaczenie rytuałów w naszym życiu jest ogromne i często niedoceniane. Rytuały koją nerwy, pomagają regulować stres i radzić sobie ze smutkiem i lękiem. Na pozór błahe czynności, ale powtarzane codziennie, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakich się znajdujemy, odwracają uwagę od źródła niepokoju i dają poczucie kontroli.
Chociaż nic nie jest w życiu tak pewnie, jak zmiana, gatunek ludzki lubuje się w stałości. Marzymy o równowadze, a rytuały to niezawodny sposób na uzyskanie tego stanu, nawet w najbardziej niepewnych czasach. Idealnym materiałem na rytuał jest parzenie kawy lub herbaty.
Japoński rytuał parzenia herbaty
Japońska nazwa herbacianej ceremonii to cha-no-yu, co oznacza dosłownie „wrzątek na herbatę”. Miałam okazję w chanoyu uczestniczyć i zapewniam, że jest to proces o wiele bardziej złożony. Ceremonia odbywa się w specjalnie do tego przeznaczonym pomieszczeniu – chashitsu. Tradycyjnie było ono usytuowane w niskim, wolnostojącym pawilonie usytuowanym w ogrodzie, niedaleko domu gospodarza. Wejście do pawilonu to otwór o wymiarach około 70×80 cm, co sprawia, że przed wejściem należy się pochylić, a wręcz kucnąć. Tradycja ta wywodzi się z czasów samurajów – przed przystąpieniem do ceremonii musieli zostawić na zewnątrz swoje miecze i podczas picia herbaty stawali się równi z pozostałymi obecnymi. Spożywający herbatę siadają na tatami, japońskich matach, poza nimi w chashitsu nie ma żadnych mebli, ani przedmiotów innych niż te służące do przygotowania naparu. Uczestnicy ceremonii pozostają skupieni, nic w pomieszczeniu nie jest zbędne i nie rozprasza uwagi. Aby nie zakłócić harmonii podczas picia herbaty dozwolone są tylko na tematy związane z ceremonią. Rozmawia się o czarkach, czy o kakemono, czyli obrazie z wykaligrafowaną sentencją znajdującym się we wnęce pomieszczenia – jedynym dozwolonym elemencie dekoracyjnym.
Parzenie herbaty podczas ceremonii
Woda gotowana jest w specjalnym naczyniu, a gospodarz, przed zalaniem herbaty najpierw przeciera czarki, a następnie wsypuje sproszkowaną herbatę. Po zalaniu proszku wodą w ruch idzie chasen, czyli urządzenie do roztrzepywania herbaty wyglądające trochę jak pędzel, które możecie kojarzyć z miejsc przygotowujących matchę. Po dokładnym wymieszaniu herbata podawana jest gościom. Koi-cha pita jest przez wszystkich gości z jednego naczynia, podają ją sobie wymieniając ukłony i uprzejmości. Usu-cha, czyli drugi rodzaj herbaty przygotowywanej podczas ceremonii, podawana jest każdemu indywidualnie. Koi-cha jest gęsta i dość mocna, usu-cha przeciwnie – słaba i lekka. Cały proces jest skomplikowany i wymaga bardzo dużej wiedzy, odmierzana jest dokładna gramatura herbaty, temperatura wody, przywiązuje się bardzo dużą wagę do jakości i obróbki liści.
Współczesny rytuał parzenia
Nie zachęcam do zakładania kimona, zdejmowania butów i siadania na matach (no może trochę, to naprawdę super). Ale w domowych warunkach można stworzyć swój własny, o wiele bardziej przystępny rytuał.
Na wadze, której używasz do przygotowywania kawy, odmierz herbatę i ogrzej wodę w czajniku. Sprawdzaj zawsze na opakowaniu lub na stronie producenta sugerowaną gramaturę i temperaturę, bo dla każdej herbaty jest inna. Co najważniejsze, zaplanuj sobie z tej okazji chwilę przerwy. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma w ogrodzie chashitsu (podrzucam pomysł na biznes). Na pomoc przychodzą minimalistyczne i wyposażone w sprzęty do parzenia herbaty domki w lesie, proponowane na przykład przez Aloha Camp. Kuchnia w bloku z kwiatami na parapecie też się nada.
Ważna jest chwila przerwy, kubek ulubionego naparu, wyciszony umysł i kontakt z naturą.
A jeśli chcesz spróbować herbaty w głuszy leśnej, mamy dla Ciebie zniżkę na pierwszy pobyt: https://alohacamp.com/r/coffeedesk -100 zł na pierwszą rezerwację w AlohaCamp (minimalna wartość rezerwacji 400 zł, ważność: 3 miesiące od rejestracji).
Zdjęcia: Aga Bukowska