Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem, iż akcesoria do kaw przelewowych są drogie. Że drip to hipsterski wymysł, gdzie płaci się tylko za wygląd. Prawda jest nieco inna. Kilkadziesiąt złotych i drip Hario V60 jest Wasz, a do tego niedrogi młynek oraz paczka filtrów i możecie zacząć eksplorować kawowy świat!
Niedrogie nie znaczy złe
Drip Hario V60 to ikoniczne, najbardziej znane urządzenie do parzenia kaw metodą przelewową. Spotkacie się z nim w każdej lepszej kawiarni, gdzie serwują kawy alternatywne. To właśnie tych dripów używa wielu baristów na Mistrzostwach Świata. Dla wielu osób smak kawy parzonej w dripie jest punktem wyjścia do dalszych testów ziaren.
Jak widzicie, miejsc i okazji, gdzie możecie się zetknąć z V60 jest mnóstwo. Firma Hario, widząc potencjał swojego urządzenia, wypuściła na rynek całą gamę dripów. Mniejszych (z oznaczeniem 01) i większych (02). Do wyboru są te zrobione ze stali, z miedzi, ceramiki czy szkła. Można znaleźć taki, który idealnie dopasuje się do współczesnej, kamienno – stalowej kuchni, czy wyłożonej drewnem kawiarni.
I faktem jest, że dripy te mogą kosztować sporo. Co nie znaczy, że wersja wykonana z tworzywa sztucznego będzie odstawała od tej miedzianej pod względem zaparzonej kawy!
O co chodzi z tym tworzywem?
Drip Hario V60, niezależnie od tego, z jakiego materiału jest wykonany, konstrukcję ma tę samą. Lejek z plastiku ma dokładnie takie samo ukształtowanie wnętrza czy kąt stożka, co wersja ceramiczna, szklana czy metalowa.
Rozchodzi się tylko i wyłącznie o samo tworzywo.
Legenda głosi, że plastik jest słaby, bo gorzej utrzymuje temperaturę niż drip z ceramiki czy metalu. Biorąc pod uwagę właściwości przewodzenia i kumulacji ciepła, w warunkach laboratoryjnych czy jakiś ekstremów pogodowych, może tak być.
Ale… parzycie dripa w kuchni, gdzie jest dwadzieścia kilka stopni, niezależnie od pory roku. Ewentualnie gdzieś na wyjeździe, pod namiotem. Ale wtedy pomyślcie, że plastikowy Wam się nie stłucze w podróży, a do tego jest znacznie lżejszy.
Oczywiście, ceramika czy szkło są przyjemniejsze w obcowaniu, bardziej szlachetne i wydają się być ponadczasowe, eleganckie. Niemniej, gdy za Hario V60 wykonany z tworzywa sztucznego przyjdzie Wam zapłacić niecałą połowę tego, co za wersję ceramiczną…
Tym bardziej, jeśli jeszcze nie jesteście przekonani do świata kawy i dopiero do niego wchodzicie. Wówczas wydawanie dużych pieniędzy na akcesoria kawowe wydaje się być nierozsądne (uwierzcie mi, później ten poziom rozsądku i granice cenowe ulegają znacznej zmianie…).
Filtrujemy
Aby drip dobrze działał (a właściwie w ogóle działał), trzeba wsadzić do środka papierowy, jednorazowy filtr. Kiedy nie pochłonęła Was jeszcze kawa na tyle, by wypijać po pięć dripów dziennie, nie trzeba inwestować w całą, wielką paczkę stu filtrów. Można kupić opakowanie z czterdziestoma sztukami, które i tak starczą na długo, a cena zestawu od razu spada.
Mielimy
Nie ruszymy z parzeniem bez zmielenia kawy. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy na łamach tego bloga, młynek to podstawa dobrej kawy. Można mieć dripa ze złota, filtry z jedwabiu i wagę wsadzaną diamentami, ale wszystko będzie na nic, jeśli wrzucimy w to słabą, nieświeżą, niedostosowaną kawę i zmielimy ją w jakimś ostrzowym (udarowym) młynku.
Kawa ma być zmielona, a nie posiekana (co dzieje się właśnie w młynkach ostrzowych, zwanych również udarowymi). Pocięcie ziaren obracającymi się wewnątrz ostrzami w efekcie da nam bardzo nierówne drobinki kawy i mnóstwo, mnóstwo pyłu, który zatka filtr, wydłuży czas parzenia i wpłynie na ogólną gorycz w kawię oraz brak czystości w smaku.
Użycie młynka żarnowego usprawnia proces mielenia. Kawa zostaje starta na żarnach na zdecydowanie bardziej równe drobinki, dzięki czemu parzenie przebiega równo, a smak kawy jest zdecydowanie bardziej wyraźny. Można wyczuć wówczas te niuanse, które siedzą w ziarnach dobrej jakości.
Oczywiście, można kupić młynek żarnowy ręczny za blisko tysiąc złotych, który doskonale zmieli ziarna i wydobędzie z nich wiele dobrego. Niemniej, przesiadka z kupowanej kawy mielonej lub z młynka ostrzowego na niedrogi młynek ręczny będzie już przeskoczeniem na wyższy poziom kawowego wtajemniczenia. Hario Slim w nowej, ulepszonej wersji jest tego dobrym przykładem.
Co poza tym?
Jak widzicie, na podstawowy zestaw do dripa, czyli kawowego, alternatywnego must have nie trzeba wydawać fortuny. Do tego wystarczy niewielka waga z dokładnością do 0,1g i jakieś naczynie, do którego będzie się przelewała kawa (może być bezpośrednio do kubka, albo podstawowego serwera).
Wówczas minimalizujemy ryzyko przeinwestowania, gdyby dobra kawa jednak nie przypadła Wam do gustu (choć w taki rozwój wydarzeń szczerze wątpię).
Ja mam drip za 4,50 zł, z polipropylenu, a pasujące do niego filtry (takie jak do ekspresów przelewowych) za grosze w każdym supermarkecie. Do tego miarka do odmierzania wody i stalowy kubek termiczny, żeby przesączona kawa nie była zbyt chłodna. Tylko młynek mam od Was 🙂 Porlexa. Jest super, a moje dziecko chętnie sączy 2, 3 i kolejne porcje z tych samych fusów. Dziecko chemika. 😉