Wrzesień nastał. Dla niektórych to czas powrotu do pracy po urlopie, dla innych kampania wrześniowa, a jeszcze część pakuje właśnie kredki do tornistra swoim pociechom. Dla wszystkich tych i całej reszty nie zaszkodzi zaaplikować sobie solidnej dawki kawy. Dobrej kawy. Na przykład z Salwadoru.
Salwador Finca Miramar to coffeedeskowa propozycja na Przelew Miesiąca we wrześniu, prosto z berlińskiej Bonanzy. Kawa ta została poddana obróbce na sucho, a więc od razu wiadomo, że powinna mieć podkręconą słodycz i większe body. Na etykiecie znajdziemy sugestie dotyczące profilu smakowego – zielone jabłko, śliwka oraz czarny bez. Brzmi kusząco!
Po otwarciu paczki wydobył się z niej przyjemny, głęboki zapach słodkich, dojrzałych owoców oraz czekolady. Zwykle zaczynam swoje testy od zaparzenia kawy w dripperze V60, jednak pierwszy test przeprowadzony na szybko nie dał mi satysfakcjonujących wyników, zrobiłem klasyczny cupping, żeby wiedzieć w którą stronę warto z tą kawą pójść.
W miseczce cuppingowej i przy siorbaniu Salvador Miramar z Bonanzy pokazał swoje bardzo przyjemne oblicze – wyraźną, słodką kwaskowatość świeżego jabłka i gładkim przejściem w dojrzałą śliwkę. W zapachu pojawiły się nuty dojrzałych, czerwonych owoców i czekolady, w tle zamajaczyły kwiaty.
To doprowadziło mnie do tropu, że Aeropress może ładnie zgrać się z wrześniowym Przelewem Miesiąca. Postawiłem na klasyczną, nieodwróconą metodę, mielenie drobniejsze niż do V60 i czas parzenia w okolicach 1:30-1:40 i wyciśnięciem przez kolejne 30 sekund, przy proporcjach 14g kawy na 200ml wody. Bingo! Bardzo wyraźna, żywa, kwaskowatość jabłka, wymieszana z dojrzałymi, czerwonymi owocami, jak wiśnia, śliwka i malina oraz wypełnienie w postaci karmelowo – czekoladowej słodyczy.
Natomiast w dripie postanowiłem zwiększyć odrobinę dozę, używając 20g kawy na 300ml, zamiast standardowych 18g i celując w czas parzenia bliższy 2:30-2:40 niż 3:00-3:15, które z reguły stosuję. Dzięki temu kawa nabrała krągłości i pełniejszego body, pojawiły się wyraźniejsze, owocowe nuty i dużo słodyczy, ale nie takiej przytłaczającej, jaka może zdarzyć się przy innych kawach z obróbki naturalnej.
Więc Salwador Miramar z Bonanzy to doskonała sposobność na odskocznię od popularnych Etiopii, Kenii czy Kolumbii! Warto wycelować w środek Ameryk i przyjrzeć się bliżej co przyniosła nam ta szerokość geograficzna do naszej kuchni!