Niczym ze starych dowcipów – czy może być coś lepszego od jednego AeroPressa? Tak. Pół AeroPressa. I nie ma co robić ironicznej oraz kpiącej miny, bo tak jest! AeroPress Go chętnie wbije się do Waszej podróżnej torby. Zapoznajmy się więc z porównaniem: Aeropress vs Aeropress Go!
Trochę historii
AeroPress to jedno z najpopularniejszych urządzeń do alternatywnego parzenia kawy. Osoby, które dopiero zaczynają przygodę z kawą dobrej jakości, przesiadają się właśnie na AeroPress. Jest banalny w obsłudze, wybacza mnóstwo błędów, dobrze sprawdzi się zarówno przy pysznych, delikatnych singlach, jak i przy ciemniejszych blendach. Do tego jest plastikowy, poręczny, lekki, można go wozić ze sobą w torbie, plecaku czy innej taśce (torebka po śląsku).
Wynaleziony na początku lat 2000 przebojem wbił się na kawowe salony. Mistrzostwa Świata AeroPress to jedno z najbardziej głośnych, imprezowych, czadowych i hipsterskich wydarzeń. Odbywa się zawsze w ciekawych przestrzeniach, nie ma sztampy, rutyny i skomplikowanej punktacji, jak przy innych konkurencjach kawowych. Na polu Mistrzostw Świata AeroPress mamy, jako Polacy, wiele sukcesów. w 2009 roku Łukasz Jura wygrał tę konkurencję, a następnie w 2017 Filip Kucharczyk i w 2018 Paulina Miczka (choć na mistrzostwach w Seulu wygrała jako reprezentantka Anglii).
Więc AeroPress może służyć do wygrywania świetnych mistrzostw, ale może też służyć do wygrywania dobrej kawy w domu. Wasze partnerki i partnerzy mogą to docenić lepiej niż sędziowie na Mistrzostwach Świata.
Bo liczy się rozmiar
Od czasu opatentowania AeroPressu przez Alana Adlera, producenta znanych zabawek typu frisbee, sam sprzęt nie ulegał specjalnym zmianom, poza kosmetycznymi – zmiana tworzywa i koloru oraz czcionek.
Jednak ten bardzo poręczny i niewielki sprzęt doczekał się młodszego brata, który jest jeszcze bardziej poręczny i jeszcze bardziej niewielki. A więc jeszcze bardziej podróżny niż do tej pory, nie tracąc przy tym swoich możliwości.
Co się realnie zmieniło w AeroPressie Go?
AeroPress Go został tak zaprojektowany, jak sama nazwa wskazuje, by był maksymalnie mobilnym AeroPressem. I choć oryginalnej wersji nie można odmówić poręczności, AeroPress Go jest naprawdę niewielki. Całość mieści się w niewielkim, plastikowym kubku z silikonową pokrywką, który przychodzi do nas wraz z całym zestawem. To chyba największa zmiana, bo oryginalna wersja nie ma żadnego pokrowca ani schowka na całe akcesoria. Zatem wyruszając w podróż, nie musimy brać dodatkowego naczynia, do którego wyciśniemy kawę. Mobilność zwiększona.
Nie znajdziemy tu charakterystycznego lejka, który pomaga przeciskać kawę do węższych naczyń, znanego z oryginalnej wersji. Jest za to składany patyczek do mieszania kawy. Ten element układanki bardzo mnie urzekł. To mieszadełko, znane z pełnej wersji AeroPressu przeszło modyfikację i jest składanym na pół patyczkiem. Proste i przydatne. Mobilność znów zwiększona. Jest też niewielka łyżka-miarka, ale podobnie, jak w oryginalnej wersji, nie jest to element dla mnie potrzebny.
I to, co najbardziej widoczne, to wielkość samego zaparzacza. AeroPress Go jest o około 1/3 mniejszy od swojego starszego brata. Podziałka, znana z pełnej wersji, zamiast na 4 kończy się na 3. Przekłada się to na wielkość, to oczywiste, ale i na pojemność AeroPressu. Oryginalna tuba, zalana do pełna wodą, zmieści jej ok 260g. AeroPress Go 220g. Mówię oczywiście o pojemności bez wsypanej kawy.
Idąc tym tropem, AeroPress Go jest też lżejszy od oryginalnej wersji. 160g vs 230g. Oba bardzo lekkie, ale wersja Go prawie nic nie waży. Mobilność poprawiona.
AeroPress a AeroPress Go – różnica w parzeniu?
Szczerze, nie zauważyłem różnicy w parzeniu. Tak samo AeroPress Go może być używany w wersji odwróconej, jak i klasycznej, sitkiem do dołu. Można do woli kombinować z proporcjami, czasami, mieleniem i mieszaniem. Pełna dowolność i mnogość ustawień. To jest piękne w tym urządzeniu. Oczywiście, mniejsza pojemność głównej tuby wymusza uzyskanie mniejszej ilości kawy, chyba, że korzystacie z któregoś ze znanych przepisów mistrzów świata, gdzie stosuje się bardzo dużą dozę kawy, a następnie rozcieńcza gotowy napar, robiąc tak zwany bypass.
O ile z dużego AeroPressu jeszcze jakoś można spróbować zrobić dwie nieduże porcje kawy na raz, tak w przypadku wersji Go, jest to, jak dla mnie, niemożliwe. Typowo singielsko-nomadowy wynalazek.
Akcesoria dodatkowe
AeroPress Go, nie licząc jego pojemności i wysokości, jest identyczny, jak oryginalna wersja. Ta sama średnica otworów, uszczelki, ten sam system montażu sitka. Zamieniałem wszystkie części pomiędzy wersją Go a swoim starym AeroPressem i wszystko pasowało do siebie i było kompatybilne. Zatem takie akcesoria, jak Fellow Prismo powinny pasować i działać. Wiemy, że niektórzy mieli problem z zamontowaniem Prismo, wystarczy jednak trochę pokombinować i użyć ewentualnie trochę siły, póki plastik nieco się nie wyrobi i wszystko powinno świetnie działać.
To, co zmieniło się w stosunku do oryginalnej wersji (mam model sprzed około dziesięciu lat, więc porównuję do niego), to użycie innego rodzaju tworzywa sztucznego, wydaje się bardziej miękkiego i być może podatnego na zarysowania oraz użycie innego rodzaju gumy w uszczelce. W moim starym AeroPressie jest to uszczelka z dość sztywnej gumy, w wersji Go jest ona bardziej miękka i przypomina uszczelki silikonowe.
Aeropress Go vs original – sprzęty stworzone do podróży!
Zarówno AeroPress Go, jak i klasyczny znajdzie swoich wyznawców i zadowolonych użytkowników, tego jestem pewien. Wszystko spakowane zgrabnie w jeden pojemnik, gotowy do podróży, lekki i poręczny zestaw. Tak, AeroPress Go to zdecydowanie świetny kompan wypraw, gdzie każdy gram mniej jest na wagę złota, nie chcąc iść na kompromis w smaku!