Alternatywne metody parzenia kawy to przede wszystkim różne sposoby przelewowe. Co jakiś czas ktoś próbuje na nowo zdefiniować tę prostą zasadę. Choćby AltoAir – designerski, wręcz pornograficzny dripper. Kawę wręcz obnażono w nim, co ma wpływać pozytywnie na smak.
Drip niejedno ma imię
Mutacji tego typu metod przelewowych jest mnóstwo. Wspomniane Hario bądź Tiamo, Kalita, Chemex… No i AltoAir od Bairro Alto.
Brytyjczycy, trzeba przyznać, przyłożyli się do designu. AltoAir jest bardzo ładny, nowoczesny, rzucający się w oczy i wykonany z dobrze prezentującego się metalu. A z drugiej strony, mamy klasyczne wymiary i filtry V60 (jest dostępny w dwóch rozmiarach 01 i 02). Czy zatem koło zostało wymyślone na nowo, tylko w ładniejszym opakowaniu? Może jednak udało się stworzyć nową jakość w dziedzinie parzenia kawy?
Nowość w starym stylu?
AltoAir to przede wszystkim bardzo fotogeniczny sprzęt! Świetnie komponuje się z nowoczesnymi przestrzeniami, co zresztą widać na zdjęciach (ba, moja fotografia z tej sesji wygrała SCAE Photography Competition 2016 w kategorii From Bean to Cup).
Ale od początku. AltoAir jest wykonany z dwóch kawałków stali nierdzewnej. Jeden to odpinana podstawka, drugi to sam dripper. Jego konstrukcja nie jest wycinana z bloku metalu, tylko z płaskiego krążka i naciągana w górę niczym sprężyna. Zastrzegam tylko, że robi się to raz, w fabryce. Nie jest to składany sprzęt. Podstawka jest odpinana, dzięki czemu sam dripper można wsadzić do chemeksa i zrobić sobie dripochemeksa, o.
W AltoAir natomiast tych punktów styku jest niewiele i wypadają zawsze w tym samym miejscu. Wymusza to ruch wody przez zmieloną kawę i nie pozwala to na uciekanie jej gdzieś bokiem.
Czy to tylko teoria? Skonfrontowałem AltoAir z Hario V60 w tym samym rozmiarze, czyli 02, na tych samych, białych filtrach Hario. Najpierw przez dłuższy czas robiłem sobie kawy – różne, tak przy codziennym użytku, bez stawiania obu sprzętów obok siebie. Chciałem sprawdzić jak AltoAir się zachowuje, jaką ma specyfikę i co się dzieje z kawą. Sięgałem też po Hario w inne dni.
W tym czasie zauważyłem pewną zależność – w AltoAir dłużej przelewa się kawa. Wydawało mi się, że to subiektywne odczucie. Jednak na koniec zestawiłem oba drippery obok siebie, odmierzyłem tę samą ilość kawy, zmieliłem na tych samych ustawieniach w moim M2M, postawiłem na dwóch wagach Acaia i zacząłem przelewać. Moje spostrzeżenia potwierdziły się – w Hario kawa przelała mi się znacznie szybciej o ponad kilkadziesiąt sekund.
Jednak powtarzalność
Czy zatem twórcy AltoAir zrewolucjonizowali rynek dripperów? Rewolucja to nie jest, ale na pewno usprawnienie. Różnica w smaku, w stosunku do Hario, nie jest aż tak duża. Wyczuwalna, ale najmocniej to czuć przy bezpośrednim porównaniu obu metod.
W AltoAir mocniej wybijają się kwaskowate, rześkie nuty. Nie są to jednak gigantyczne różnice. Moim zdaniem nie wystarczająco duże, by trzeba było wyrzucać klasycznego drippera i lecieć po AltoAir. Jednak w momencie, gdy ktoś się waha przy kupnie pierwszego takiego urządzenia, albo ma ochotę także na atrakcyjny wygląd, to zachęcam.
Dodatkowym atutem tego sprzętu jest wspomniana przeze mnie słodka, wręcz perwersyjna możliwość podglądania, jak cały proces parzenia przebiega. Bardzo ładnie wygląda, kiedy przez filtr przelewa się woda i dzieje się magia. A właściwie fizyka (czyli na jedno wychodzi). No i pomimo otwartych ścianek, nie ma problemów ze stabilnością temperaturową.
Wracając znów do fizyki, oddawanie ciepła i tak w większości odbywa się górą, gdzie jest największa powierzchnia parowania. Boki grają dużo mniejszą rolę. Być może problemem byłoby to w jakichś ekstremalnych warunkach pogodowych. Tego nie sprawdzałem. Jednak trudno w ogóle planować ekstremalne warunki pogodowe w przypadku AltoAir, bo średnio on nadaje się na podróż. Pomimo metalowej konstrukcji, jest ona dość podatna na naciski, łatwo dripper przygnieść. Można go potem naprostować, ale lepiej nie ryzykować pęknięcia któregoś z łączeń.