Określenie „produkt aromatyzowany” nie kojarzy się najlepiej. W najgorszych wypadkach oznacza sztuczną chemię wstrzykiwaną w towar, aby zamaskować jego wątpliwą jakość. Jednak „aromat” to przecież nic więcej niż zapach. Więcej smaku. Można zrobić to źle i można zrobić to dobrze, bo chociaż dobra herbata niekoniecznie potrzebuje wspomagaczy, to czasem może na nich skorzystać. Tak samo jest z dodawaniem do kawy mleka i cukru: wszyscy miewamy ochotę na łatwiejsze smaki. Należy tylko zadbać, by dodatki nie zastępowały jakości.
Tradycyjne metody aromatyzacji herbaty
Tradycja aromatyzowania herbaty ma długą historię. Najczęściej wybierano w tym celu delikatniejsze herbaty, takie jak zielona i biała. Częścią jakości tych herbat jest ich lekkość i rześkość, która zostawia dużo miejsca na wtłoczenie w napar dodatkowego smaku. Wcale nie musi być on intensywny, w przypadku takiej herbaty nie musimy polegać na esencjonalnych syropach takich jak niezawodny Mount Caramel. Wystarczyłoby wrzucić do czajnika świeży pąk kwiatu.
Jednak niekoniecznie masz pod ręką świeże kwiaty, zresztą można to zrobić jeszcze lepiej. Przyjrzyjmy się różnym metodom uczciwego wzbogacania herbat!
Aromatyzacja podczas suszenia
Być może zaskoczy was to, że najlepsza jaśminowa herbata nie zawiera w sobie jaśminu. Jaśmin ma wspaniały aromat, jednak zaparzenie samych kwiatów wyciąga z nich również wady: oddają one do naparu niepożądaną gorycz i cierpkość. To samo dotyczy wielu innych kwiatów. Na szczęście Chińczycy już w dynastii Tang, tysiąc czterysta lat temu, wymyślili jak obejść ten problem.
Zamiast parzyć herbatę bezpośrednio z dodatkami, liście wzbogaca się ich nimi jeszcze podczas produkcji. Herbatę na zmianę suszy się i nawilża poprzez dodawanie świeżo zerwanych kwiatów, których zapach pochłaniany jest przez liście. Najlepiej, jeśli są to nierozwinięte jeszcze pąki, gotowe do zakwitnięcia. Dzięki kontroli poziomu wilgoci nawet zerwany pąk otworzy się, wydzielając mnóstwo aromatu. Po kilku godzinach, gdy kwiaty już wszystko z siebie oddadzą, należy je wyrzucić. Herbatę suszy się ponownie i cały proces zaczyna się od nowa. W ten sposób aromat kwiatów przesiąka całą herbatę, wypełniając również wnętrze liści. Rezultat jest przyjemniejszy, czystszy, pełniejszy i znacznie bardziej intensywny od zwykłego dodania kwiatków do saszetki z herbatą.
Tak powstają tak zwane herbaty pachnące. To najbardziej tradycyjna metoda urozmaicania herbaty, jest jednak pracochłonna i kosztowna. Każdą porcję aromatyzuje się nawet przez dwa lub trzy tygodnie, regularnie wymieniając kwiaty.
Poza jaśminem najpopularniejszymi dodatkami są osmantus, orchidea, róża, kwiaty wiśni, pomarańczy i gardenii. Wszystkie te dodatki możemy również znaleźć w pospolitych mieszankach herbacianych, jednak smaku tych herbat zupełnie nie można porównać.
Aromatyzacja olejkami eterycznymi
Olejki eteryczne zawierają w sobie czystą esencję zapachu roślin. Są tak intensywne, że jedna lub dwie krople wystarczają, by zupełnie przemienić herbatę. Ta metoda nie tworzy aż tak jednolitego smaku, jak długotrwałe suszenie herbaty z kwiatami, jednak w pewnych okolicznościach odrębność aromatów może być zaletą. Intensywność olejków eterycznych mogłaby odstawać od delikatniejszej herbaty, jednak jeśli chcemy wzbogacić herbatę czarną, albo nawet oolonga, to jest to prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie. Te herbaty, o ile są wysokiej jakości, same w sobie mają bardzo głęboki i złożony smak. Zbyt wyrazisty, by wsypanie kwiatków mogło znacząco na nie wpłynąć.
Ponadto użycie olejków eterycznych pozwala na sięgnięcie po dodatki, które nie rozpylają zapachu tak intensywnie, jak kwiaty. Prawdziwy Earl Grey powstaje właśnie w ten sposób, przy użyciu naturalnego olejku eterycznego z bergamotki. Aromatyzacja olejkami eterycznymi najczęściej ma miejsce podczas produkcji herbaty, ale jeśli chcemy, możemy to również zrobić sami, dodając kilka kropel do gotowego naparu. W tej formie najlepiej sprawdzają się olejki eteryczne dodające herbacie świeżości, na przykład olejek z mięty lub lawendy.
Aromatyzacja poprzez przechowywanie
Ciekawą formą tradycyjnego aromatyzowania herbaty jest długotrwałe przechowywanie jej w naturalnych opakowaniach, które użyczają swojego aromatu liściom. Najsłynniejszym przedstawicielem tej metody jest xiao qing gan, czyli herbata przechowywana w wydrążonych skórkach mandarynki. Herbatę pakuje się również w pędy bambusa oraz zawiniątka z liści kwiatów, ale bez wątpienia to właśnie skórki cytrusów są w stanie oddać liściom najwięcej słodyczy i rześkości. Najczęściej cytrusy faszeruje się fermentującymi herbatami puerh, które same w sobie zyskują na leżakowaniu. Jeśli chcemy jeszcze więcej owocowości w herbacie, to „opakowanie” można pokruszyć i wrzucić do czajnika razem z zawartością. Inną popularną metodą parzenia takiej herbaty jest użycie skórki jak drippera – mandarynkę umieszcza się w szyjce serwera i przelewa wodę bezpośrednio przez owoc.
Aromatyzacja podczas parzenia
Nic dziwnego, że najpopularniejsza metoda aromatyzacji herbaty to ta najprostsza. Do tej kategorii należą wszystkie dodatki, które wzbogacają smak naparu pod wpływem gorącej wody, parząc się jednocześnie z herbatą. Najczęściej korzystamy z gotowych mieszanek, które są wygodne, a nie muszą wcale wiązać się z niższą jakością. Własnoręczne dodawanie składników również ma swoje zalety: przede wszystkim pozwala na użycie świeżych, niesuszonych składników.
Możliwości wyboru są nieskończone, to nie tylko kwiaty, ale też przyprawy, suszone owoce i zioła. Skoro jednak omawiamy klasyczne metody aromatyzowania, to przyjrzyjmy się tym najsłynniejszym. Bardziej tradycyjna jest skromność, herbata z pojedynczym wyrazistym dodatkiem.
Genmaicha to japońska zielona herbata z prażonym ryżem, którego ciepły smak przyjemnie kontrastuje ze świeżością i morskością typową dla herbat japońskich.
Osmanthus Golden Tips to czarna herbata z kwiatem osmantusa, który paradoksalnie daje jej bardzo owocowy, morelowo-brzoskwiniowy smak. To drugi najpopularniejszy w Chinach dodatek do herbaty, zaraz po jaśminie.
Tuareg to tradycyjna marokańska mieszanka zielonej herbaty gunpowder z orzeźwiającą miętą nana, tradycyjnie podawana z olbrzymią ilością cukru. Mięta nana sama w sobie jest znacznie słodsza od mięty pieprzowej, do której jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce, cukier więc może okazać się zupełnie niepotrzebny.
Masala chai nosi koronę najbardziej aromatycznej z aromatyzowanych herbat. To rozgrzewająca czarna indyjska herbata parzona na mleku z mnóstwem przypraw. Sama herbata nie gra tu pierwszej roli, stanowi raczej fundament smaku dla imbiru, kardamonu, goździków i cynamonu.