Wine pairing, czyli wyjątkowe i dość modne pojęcie w świecie gastronomii. Kieliszek wina i jedzenie to w końcu para idealna nie bez przyczyny – wino ma moc podkreślania i wydobywania smaków potrawy, dlatego też nie lada sztuką jest dopasowanie odpowiedniej butelki do danego jedzenia. Gdyby tak pójść o krok dalej i pokusić się o “coffee pairing”? Kawa jest dla słodyczy jak wino dla jedzenia – element nierozłączny, sprawiający, że jedzenie sprawia nam jeszcze większą przyjemność.
Już za moment najlepszy dzień w roku. Dzień, w którym nie tylko jemy pączki, ale też o nich zawzięcie rozmawiam i marzymy; dzień, w który nie liczymy kalorii i odliczamy czas do następnej, pączkowej rundy. Dobrze myślicie, ten dzień to Tłusty Czwartek.
W ten jeden dzień w roku w piekarniach mogłyby nie istnieć żadne inne wypieki niż pączek z różą, budyniem, adwokatem, pistacją…
Najważniejsze, by była to właśnie ta smażona na głębokim tłuszczu bułka.
Jeżeli ten dzień jest dla Was wyjątkowy i czekacie na niego z niecierpliwością co roku, to uczyńcie go jeszcze lepszym. Zerknijcie na nasz pączkowy coffee pairing, dzięki któremu dobierzecie odpowiednie ziarna do Waszego ulubionego nadzienia 🙂
Z ogrodu do pączka
Myślisz pączek, widzisz tego z konfiturą różaną. Klasyka, która w żaden inny dzień nie smakuje tak samo. Jest on też oczywiście doskonałym powodem do sporów – różany z cukrem pudrem czy lukrem? Okraszony kandyzowaną skórką pomarańczową czy zdecydowanie bez niej? Kiedy podjęcie decyzji w tej kwestii nie jest proste, to co będzie jak przyjdzie do wyboru kawy? Ułatwmy sobie chociaż to.
Pierwsza myśl o kawie do pączka różanego – Etiopia Guji. Owocowy i delikatny napar brzmi jak idealne towarzystwo dla róży, ale naszym zdaniem jest inaczej. Słodka konfitura, zamknięta w dość ciężkim wypieku wymaga kawy, która swoją kwasowością zrównoważy nam tę słodycz. Wspaniale sprawdzi się tu zatem kawa z Kenii, np. Johan & Nyström Kenia Kiringa AA. Jasno palone ziarna o aromatach jeżyn i czerwonych porzeczek wprowadzą do naszej pączkowej uczty nieco świeżości, wysublimowanej owocowości i porządanej kwasowości. Dzięki niej każdy pączek z łatwością zniknie w mgnieniu oka.
Wspomnienie wakacji
Na przestrzeni ostatnich lat rzemieślnicze piekarnie nauczyły nas, że pączki wcale nie muszą być nudne. Okazuje się, że nie dość, że mogą być piękne, to wypełniające je nadzienie może mieć też przeróżne smaki – od czekolady, po krem kokosowy, aż po egzotyczne nuty mango i marakui.
I na tym ostatnim się skupmy. Marakuja i mango to połączenie uwielbiane przez wielu. Choć w pierwszej lepszej piekarni nie znajdziemy pączka wypełnionego tymi smakami, to na pewno warto rozeznać się w pobliskich rzemieślniczych cukierniach/piekarniach i w najlepszym wypadku spróbować pączka innego niż zwykle. Plus od razu macie rozwiązanie do całorocznych serniczków.
Jaka kawa do mango i marakui? Zdecydowanie coś z pogranicza owocowości i kwiatowości. Tu naszym bohaterem zdecydowanie będzie Coffee Plant x Coffeedesk – FLOW Fruits Flowers. To kawa, która idealnie wpasowuje się w aromaty pożądane w towarzystwie tego pączka.
Dlaczego szukamy akurat ich? Mango w połączeniu z marakują tworzą parę idealną – słodkie, lekko kwiatowe w smaku mango podbite świeżością i kwasowością marakui nabiera innego charakteru. Kiedy do całej układanki dodamy blend ziaren z Kenii i Etiopii powstanie nam pairing idealny. Nareszcie zabieramy się w wymarzoną tej zimy podróż w ciepłe kraje. Jedzeniem podróżuje się przecież najwygodniej 🙂
Zielone złoto
Złote, czy tam zielone, a skromne. Pistacje nie potrzebują podbijania smaku. Dobry krem pistacjowy, zrobiony na bazie prawdziwych pistacji obroni się sam. Jednak oczami wyobraźni możecie już teraz poczuć, jaką moc może mieć tu kawa! Słodycz, którą na pewno będzie emanował pistacjowy krem, potrzebuje zrównoważenia. Pistacje, choć bronią się same, to uwielbiają towarzystwo cytrusów. Nie bez powodu tak często spotykamy pistacjowe wypieki z cytrynowym akcentem w postaci kremu czy też po prostu skórki.
Zbalansowany Salwador, na przykład Chalatenango Finca La Limonada, czyli przelew miesiąca od Lykke to kawa idealna do pączka z pistacją. Wyraźnie wybijająca się kwasowość limonki i miodowy finisz chwilę pozostający w ustach doskonale zrównoważy słodycz, która wcześniej rozeszła się po naszych kubkach smakowych.
Dla pączka z kremem pistacjowym zdecydowanie warto znaleźć dłuższą chwilę. Zaparzyć filiżankę kawy, by niespiesznie delektować się nim w jej towarzystwie.
Na lepszy humor
W Tłusty Czwartek nikogo nie zaskoczycie jedzeniem pączka z alkoholem nawet przed godziną 12. Tego dnia pączek z adwokatem zajmuje miejsce na podium zaraz obok pączka różanego w kwestii ilości sprzedanych sztuk. Prawdę mówiąc, to po prostu nieco bardziej rozgrzewająca alternatywa dla pączka z budyniem.
Co jest tu dla nas najważniejsze, to oczywiście kawa. Pączki z adwokatem nie bez powodu zazwyczaj na wierzchu oblane są deserową czekoladą i obsypane orzechami – aromaty czekolady i orzechów świetnie sprawdzają się z tym intensywnie alkoholowym nadzieniem.
Do pączka z adwokatem sięgamy po klasykę, czyli Brazylię, u mnie od Auduna – Fazenda Rainha Miaki. Jasne palenie i obróbka metodą honey wyciągnęła z tej kawy wysoką słodycz i bardzo delikatną kwasowość, przy czym nadal dominują tu charakterystyczne dla Brazylii głębokie smaki czekolady. Adwokatowy pączek i czekoladowa kawa brzmią jak naprawdę dobry poranek.
Prostota nigdy nie zawodzi
Nie ukrywajmy – w pączku nie zawsze liczy się nadzienie. Donuty, inaczej zwane oponkami czy mini pączki serowe to też pączki! Bez żadnych dodatków, czy obtoczone w cukrze z nutką cynamonu i tak zawsze znikają w sekundę.
Przy pączkach z gatunku „beznadziejnych” mamy ogromne pole jeśli chodzi o dobór kawy. Słodkiemu ciastu przyda się jednak coś, co w smaku to nadzienie zastąpi. Tu przychodzi czas na Johan & Nyström i Etiopię Guji.
Kawa obróbki naturalnej, z której z jednej strony wyciągniemy intensywne nuty czekolady, a z drugiej – soczystość wiśni i słodycz truskawkowego dżemu.
Dla tej kawy warto odpuścić pączka z różą i pójść w klasykę. Choć może właśnie spróbować wszystkiego? Przecież to jeden taki dzień w roku.
Tylko kofeina nas uratuje
Coś dla odważnych, czyli zrób to sam. Na naszym blogu znajdziecie przepis na pączka wypełnionego kremem kawowym. To, że jest on po brzegi wypełniony kawowym nadzieniem wcale nie znaczy, że można zjeść go bez towarzystwa świeżo zaparzonej kawy. Podwójna porcja kofeiny to lepszy pomysł niż jej brak 🙂
Krem kawowy będzie smakował nieco inaczej w zależności od użytego do przyrządzenia go espresso. Jednak niezależnie od tego, takiemu pączkowi zawsze przyda się czarny napar o bardzo głębokich nutach smakowych. Aromaty śliwek, earl grey’a czy kandyzowane pomarańczy wydobyte z Etiopii Durominy od Gardellego to w tym wypadku nasze ulubione aromaty. Dzięki temu, że jest to kawa palona w średnim stopniu jej znikoma kwasowość i słodycz nie spowoduje przyćmienia nut kawowych wyczuwalnych w kremie. Wręcz przeciwnie -jej intensywność i głębia pomogą nam wyciągnąć z tej chwili jeszcze więcej przyjemności.