Toscakaka to ciasto ucierane z migdałami w karmelu. Szwedzi zaliczają je do tzw. „kaffebröd” (dosł. kawowy chleb), czyli słodkości, które podaje się do czarnego napoju. Toscakaka zyskało popularność w Szwecji w latach 30. XX wieku, dzięki tamtejszej kinematografii. Ale co łączy to lekko waniliowe ciasto z czerwcowym espresso miesiąca? Dwie rzeczy. Po pierwsze, według niektórych źródeł, wypiek ten został wynaleziony w Toskanii, gdzie czerwcowe espresso miesiąca było wypalane. Po drugie, w szocie kawa miesiąca smakuje dokładnie jak to ciasto.
Prawdziwa włoska kawa
Le Piantagioni del Caffe działają w pięknym Livorno położonym nad morzem Liguryjskim. Śpiewna nazwa palarni oznacza po prostu „plantację kawy”. Kawą specialty zajmują się dłużej niż ja chodzę po świecie (1994, super rocznik, polecam). W pełni kontrolują i nadzorują proces jej powstawania: od plantacji aż do wyjścia z ich pieca.
Samaria
Uwielbiam kawy z Kolumbii. Każda smakuje zupełnie inaczej i ma odmienny profil. To efekt wielu eksperymentów fermentacyjnych na tamtejszych plantacjach, którymi często zajmują się rodziny od kilku pokoleń. Podobnie jest tutaj, Finca Samaria została założona w połowie lat 30. ubiegłego wieku w regionie Risaralda – w samym centrum tropikalnych gór Kolumbii. Obecnie czwarte pokolenie dba o 14 hektarów ziemi, na której żyje ponad 120 000 drzewek kawowych (głownie Tabi, Caturra, Bourbon i Castillo). Plantatorzy nie używają chemicznych nawozów ani pestycydów. Wszystko robią własnoręcznie: od zbiorów i selekcji po suszenie, mycie i pakowanie.
Włoska kawa to i włoski ekspres
Wyjątkowo przyszło mi parzyć czerwcowe espresso miesiąca na La Marzocco w kawiarni Leń w Gdańsku. La’ma zrobiła najlepszego szota, kiedy do kolby wsypałem 19 g kawy, zmielonej na poziomie 7. kliknięcia Comandante (liczone – jak zawsze – od momentu opadnięcia korbki). Dało to 36 g uzysku w 27 sekund, więc kawowy Pitagoras się zgadza, a jak w smaku? Kawowa Toscakaka! Mnóstwo migdałów, karmelu, niska kwasowość przypominająca raczej słodkie gruszki niż kwaśne owoce. W aromacie wyczuwalny karmel i miód spadziowy, czyli bardzo gładkie, przyjemne uczucie na podniebieniu.
Zrobienie cappucinno na Samarii przyniosło równie przyjemny efekt. Oprócz posmaku kruchego ciasta pojawiły się słodkie migdały, które zakryły delikatnie kwasowe gruszki, w całości kojarząc się raczej z dobrym deserem z cukierni niż z kawą w filiżance.
„Kawiarenki na na na…”
Moja niezawodna kawiarka spisała się równie dobrze. Tym razem zmieliłem ziarna na poziomie 10. kliknięcia Comandante, stosując 21 g kawy na moją dużą kawiarkę. Po około 45 sekundach (pamiętajcie wlać gorącą wodę!) ujrzałem swoje kawiarkowe espresso. I tutaj profil się zmienił. Do migdałów dołączyło sporo wiśni, słodkich cytrusów oraz fajne, przyjemne czekoladowe nuty, osadzone w pełnym body.
Kończąc tę włoską przygodę (a właściwie włoską robotę), szczerze polecam czerwcowe espresso miesiąca – najlepiej na słońcu i z kawałkiem domowego Toscakaka.
Ciao
Kuba