Jeśliby z nazwy naszego nowego espresso miesiąca zabrać litery „p”, „e”, „d”, „c”, „r” oraz „o” i zamienić je na kilka innych, to wyjdzie nam słowo „luty”. Przypadek? Choć trudno to pojąć – na pewno nie!
Brazylia Pe de Cedro została wypalona za Odrą, we wschodniej części Berlina, w przemysłowym fragmencie dzielnicy Lichtenberg. A tam, za sterami dwunastokilowego pieca stoi nasz znany i lubiany rodak, Misiek Sowiński. To ten mniej zabawny (choć lepiej ubrany) z dwójki prowadzących ubiegłorocznego Brewersa. Z entuzjazmem przyjąłem propozycję przetestowania kawy z jego rąk.
Tradycyjnie, zaczynam od oceny suchego aromatu, tuż po zmieleniu. Na pierwszym planie zapach dobrej jakości ciemnej czekolady. Do tego wyraźny prażony migdał, a w tle wisienka z czekoladą. Zapowiada się klawo!
Doza, którą wybieram to klasyczne polskie 18 gramów. Proporcja 1:2. 36 gramów naparu wydostaje się z wylewek w trzydzieści sekund. Gdyby był 2013 rok, napisałbym, że o dobrej ekstrakcji dały znać pięknie ułożone na powierzchni cremy tygrysie centki. Jako, że mamy rok 2018, napiszę, że na powierzchni pojawiły się po prostu tygrysie centki. To jednak zawsze cieszy oko.
Mokry aromat to skojarzenia z orzechem włoskim, karmelem, wspomnianymi wyżej migdałami, a także wonią, która przywiodła mi na myśl maślane ciasteczka. Cały czas przyjemnie!
Czas na najważniejsze. Smak. Migdały po raz trzeci – check! Ciemna czekolada po raz drugi – mamy to. Zaskakująca, stosunkowo wysoka kwasowość czerwonych owoców – powiedziałbym, że wiśnie – razy dwa. Espresso jest w mojej ocenie odrobinę zbyt intensywne, kwasowość ciut szaleńcza.
Druga próba to ta sama doza i lekko zwiększony uzysk. Tym razem otrzymuję 39 gramów espresso, a czas parzenia wydłuża się do trzydziestu dwóch sekund. No i jest lepiej! Szocik zaokrąglił się, kwasowość nie jest już dominująca. Body dość gęste, przyjemne. Smak wyraźnie bardziej zbalansowany, ułożony.
Czas na mleczko. Zwyczajowo komponuję flat white. 39 gramów espresso plus 150 mililitrów zgrabnie spienionego nabiału. Ciągle czekolada i karmel, ale też nowy atrybut – skojarzenia z białą czekoladą i orzechem, tym razem laskowym. W tle, choć już nie tak wyraźny, przedziera się element owocowości. Wszystko to składa się na porządną, nie tak wcale oczywistą i nudną kawę.
Brazylia Pe de Cedro to z pewnością nie ziarna na zawody baristów. W tym samym czasie nie jest również zwykłą, nudną Brazylią. Znajdziecie w niej zarówno klasyczne smaki, typowe dla regionu pochodzenia, jak i zauważalne, jaśniejsze charakterystyki. W sensie, że owoce. Ja tam bym pił!
Zdrówko!
doza: 18 g
uzysk: 39 g
czas: 30-32 sek.
temperatura: 94 stopnie