Handground. Ręczny młynek do kawy, na który czekały tysiące osób na całym świecie. Projekt, który na Kickstarterze przekonał do siebie ponad cztery tysiące osób, zbierając przy tym niemal dziesięciokrotnie większą kwotę niż twórcy założyli pierwotnie. Teraz czas, aby gotowy produkt trafił do rąk każdego zainteresowanego.
Choć trochę to trwało…
Nie ma co ukrywać faktu, że Handground złapał nieco poślizgu. Planowo miał się pojawić na rynku na przełomie 2015 i 2016 roku. Twórcy Handgounda, którzy początkowo nie mieli żadnych związków z branżą kawową, a byli po prostu wielkimi entuzjastami, nie przewidzieli pewnych komplikacji wynikających z konstrukcji nietypowych rozwiązań zastosowanych w młynku oraz problemów przy samej produkcji.
Jednak w końcu gotowy i pełnosprawny młynek trafia do dystrybutorów (w tym CoffeeDesk). Powstaje teraz ważne pytanie – czy było warto tyle czekać na młynek i czy jest on ciekawą propozycją dla osób szukających ręcznego młynka do kawy? Sprawdźmy!
Kawał młyna!
Handground nie jest typem, który chce się schować w ciemnym kącie kuchni. To naprawdę spory sprzęt o wysokości ponad 20 centymetrów i wadze przekraczające pół kilograma. Nie da się go nie zauważyć. Do tego trzy wersje kolorystyczne (czarna, biała i w kolorze szczotkowanego niklu) i już kuchnia wygląda inaczej.
Jednak to, co rzuca się w oczy najbardziej, to montowana z boku rączka. Nietypowe rozwiązanie ma być czymś niezwykle wygodnym, ergonomicznym. Druga kwestia, także niespotykana w innych młynkach ręcznych, to pierścień do ustawiania grubości mielenia. Najczęściej tak wygląda regulacja w młynkach elektrycznych dobrej klasy, w przeciwieństwie do innych młynków ręcznych, gdzie odległość żaren trzeba regulować śrubą, odwracając młynek do góry nogami i ściągając dolny pojemnik.
Handground wykonany jest z wysokiej jakości tworzywa sztucznego (poza zbiornikiem na zmieloną kawę, który jest szklany). Każdy element jest dobrze dopasowany, nic nie trzeszczy i nie odstaje, całość wygląda solidnie. Trzeba się nieco przyzwyczaić do odkręcanej, górnej pokrywy, która jednocześnie chowa w sobie mechanizm przekładający ruch korby montowanej z boku na pionową oś wewnątrz młynka.
Istotnym dodatkiem jest antypoślizgowa mata na dole młynka, która przypomina popularne gekony, często używane przez kierowców, aby położyć na desce rozdzielczej telefon, klucze czy okulary. Mata pewnie chwyta się blatu i stabilizuje młynek, a gdy straci swoje lepkie właściwości, wystarczy ją zdjąć, umyć mydłem i zostawić do wyschnięcia.
Mielimy!
Jak wspomniałem, Handground charakteryzuje się dwoma, bardzo oryginalnymi rozwiązaniami – rączką umieszczoną z boku młynka oraz regulacją mielenia za pomocą pierścienia. Te elementy rzucają się od razu w oczy i przekładają się realnie na przyjemność z użytkowania.
Górny pojemnik zmieści aż 100g ziaren. A do czego możemy przeznaczyć zmieloną w Handgroundzie kawę? Według zapowiedzi producentów, Handground oferuje odpowiednie zmielenie od espresso do chemeksa, czyli od bardzo drobnego do całkiem grubego. Skala oznaczona jest cyframi 1 – 8, ale pomiędzy poszczególnymi punktami można ustawić młynek, stąd liczba stopni zmielenia sięga kilkunastu. Z powodzeniem wystarcza na przeważającą ilość metod parzenia.
Choć z espresso obawiam się, że nieco twórcy przesadzili. Owszem, młynek mieli bardzo drobno i jednocześnie równo, co jest dużym atutem. Niestety, nie jest to wystarczająco miałko, aby zaparzyć w pełni poprawne espresso, zwłaszcza na maszynach bardziej profesjonalnych. Przy prostych, domowych ekspresach można próbować, choć efekty nie są aż tak dobre.
Jednak już do kawiarki Handground zmieli świetnie. Wspomniałem o tym, że przy dolnych stopniach skali młynek daje bardzo równy przemiał o niewielkim stopniu zapylenia. Kawiarka bardzo odwdzięczy się smaczną kawą dzięki temu. Warto sprawdzić!
Jak z innymi metodami, które potrzebują nieco grubszego mielenia, jak na przykład, drip bądź chemex?
Bolączką większości młynków ręcznych jest bardzo słaba stabilizacja żaren, co skutkuje bardzo nierównym stopniem mielenia, wraz ze zwiększaniem grubości na skali. Wynika to z konstrukcji młynków ręcznych i trudno to przeskoczyć. Twórcy Handgrounda spróbowali to zrobić. Wyszło im to nieźle, choć nie jest to poziom młynków elektrycznych.
Im bliżej ósemki na skali, tym różnice w wielkości drobinek kawy są bardziej widoczne, uważam jednak że tragedii nie ma.
Generalnie, jakby chcieć porównać Handgrounda do innych młynków ręcznych, plasuje się gdzieś po środku. Daje zdecydowanie lepsze rezultaty niż Hario Slim (nawet w nowej, ulepszonej wersji), Porlex czy Rhinowares. Jest też lepiej niż w nowym Hario Skertonie Pro. Nie jest to jednak poziom takich bestii jak choćby Comandante. Wpływ na to ma nie tylko rodzaj stabilizacji, ale i żarna. Handground posiada całkiem spore, jak na młynek ręczny, bo aż 40mm, stożkowe, ale ceramiczne. Nie zdecydowano się na produkcję wersji z żarnami stalowymi, które byłyby znacznie bardziej ostre i wydajne.
Natomiast montowana z boku korba faktycznie jest rozwiązaniem wygodniejszym i bardziej naturalnym dla rąk niż klasycznie montowana u góry. Wymaga to pewnego przyzwyczajenia i przy twardszych ziarnach trzeba trochę siły w to włożyć, ale nie jest to niczym nadzwyczajnym w młynkach ręcznych.
Werdykt?
Zgodnie z tym, co napisałem kilka akapitów wyżej, Handgrounda można zakwalifikować do środka stawki ręcznych młynków do kawy, zarówno pod względem możliwości jak i ceny. Z jednej strony na pewno lepiej mieli od tych najpopularniejszych młynków. Smak zaparzonej kawy jest niezły, nie dominuje gorycz, która pojawia się kiedy młynek produkuje dużo pyłu. Dużą zaletą jest jego uniwersalność pod względem metod parzenia.
Z drugiej strony, brakuje mu nieco do tych topowych modeli, jak choćby Comandante czy Lido.
Cenowo podobnie – środek stawki. Regularna cena w okolicach 400 złotych może wydawać się sporą kwotą. Hario czy Rhinowares to wydatek rzędu połowy tej ceny, natomiast Comandante to niemal dwukrotnie więcej.
Zatem, szukając ręcznego młynka do kawy, Handground powinien zostać wzięty pod uwagę.
Aktualizacja
Obecnie Handground jest sprzedawany w uaktualnionej wersji, gdzie poprawiono równomierność mielenia.
Co to za „stand” to dripa i serwera? Nie mogę znaleźć nazwy, a muszę powiedzieć, że wygląda cudownie. Będę wdzięczny za pomoc. 🙂
Hej Aleksander, jest to Arm Stand od Hario – http://www.coffeedesk.pl/product/421/Hario-V60-Arm-Stand-Stojak-Do-Drippera 🙂