Grudzień, jakby na pocieszenie kończącego się 2020 roku, przynosi szeroki wybór kominkowych naparów. Gdyby świąteczna piosenka Marii Carey miała woń, pachniałaby jak te herbatki. Centra handlowe przez cały miesiąc roznosiłyby te specyficznie przyprawowe aromaty, od parkingu -2, po kino i food court.
Solberg & Hansen – Vinter-te Ginger & Cinnamon
Zaczynamy od legendy kawowego świata, palarni Solberg & Hansen z Oslo, która od lat ma w swojej ofercie również herbaty. Tym razem to jednak susz bez kofeiny, za to z pełnym batalionem intensywności. Mieszanka mocno przyprawowa – cynamon, kardamon, goździki i pieprz w towarzystwie owocowych dodatków.
Zapach suszu kojarzy się z chai latte, tylko mleczny charakter zastąpiony jest przez cytrusową owocowość. 2 gramy na 100 ml wrzącej wody, czas zaparzania około 3 minut. Napar pachnie podobnie do suszu, jest trochę mniej kompleksowy, cały czas wybijają się przyprawy, dochodzi słodycz, której wcześniej nie było.
W smaku intensywna, pojawia się też ukryty wcześniej imbir. Start gładki i słodki, przechodzi w lekkie drapanie w gardło pieprzem. Całkiem przyjemnie. Zimowy klasyk. Kominek, książka, półmrok, takie klimaty.
Jeśli chodzi o cold brew, proporcja, której… żarcik, mamy grudzień.
Mount Everest Tea – Christmas Tea-Box
Tu do czynienia mamy z wersją dla bardziej leniwych, bo w opakowaniu czeka na nas 15 piramidek gotowych do zaparzenia w kubku. Każda to 3,5 grama suszu i rekomendacja parzenia w 250 ml wody. Zestaw zawiera trzy mieszanki.
Mandel/Orange
Czarna herbata z dodatkami. Jabłko, ziarna słodu, migdały, aromat różany. Średnio intensywna, lekka cierpkość na start, następnie jabłkowa słodycz i całkiem długi posmak. Migdałów nie wyłapuję w smaku, lecz chyba bardziej prezentują się w aromacie. Parzenie wrzątkiem przez 2-3 minuty. Najbardziej złożona propozycja z całego zestawu.
Pine Green
Zielona herbata plus dodatki (kawałki jabłka, cynamonu, kiełki świerku, granulowany nugat i zielone jodełki cukrowe). Od samego początku, w suchym aromacie, do samego końca, kiedy napar był już w temperaturze pokojowej, jedno skojarzenie – białe żelki misie. One były chyba ananasowe. Przywilej bycia dzieckiem jest taki, że można bezkarnie jeść te łakocie.
Ta mieszanka to co prawda nie haribo, jednak trzeba zaznaczyć, że nie jest odpowiednia dla wegan. W składzie znajdziemy białko jaja, użyte jako jeden ze składników aromatu nugatowego, który pojawia się dopiero wyraźnie po ostygnięciu naparu.
Przepis tutaj to 80 stopni i 2 minuty parzenia.
Cinnamon / Creme Brulee
Tutaj też poszalano! Rooibos plus przyprawy (kawałki jabłka, kostki z daktyli, kawałki cynamonu, kostki z karmelu, gwiazdki cukrowe). Wrzątek i około 5 minut ekstrakcji. W zapachu bardzo karmelowa i intensywna, to samo przekłada się na smak. Uwaga, również nieodpowiednie dla wegan, mamy tu kawałki karmelu, w którym znajduje się odtłuszczone mleko.
Najintensywniejsza oraz najsłodsza spośród trzech propozycji świątecznego boksu.