Ocieplenie, którego tak bardzo potrzebowaliśmy, przyszło wreszcie do naszego kraju. Jacyś tacy szczęśliwsi się zdajemy. W naszych organizmach zaczyna się produkować naturalnie więcej witaminy D. Nic, tylko korzystać. Ja korzystam, a co więcej – w tym miesiącu wybraliśmy dwie super herbaty, które absolutnie mnie zachwyciły i pięknie wpisują się w czerwcowe słońce. Jedna z nich swoim orzeźwiającym smakiem z lekkim pikantnym twistem, a druga – swoją prostotą.
Owocowy Rooibos od HAYB
W pierwszej kolejności herbata dostarczona do nas przez markę, którą dobrze znacie przede wszystkim z… tworzenia pysznej kawy (i pozytywnej energii, którą dzielą się wszędzie, gdzie się pojawią). Mowa oczywiście o HAYB, czyli warszawskim How Are You Brewing, i ich herbacie Rooibos. Paczuszka z ich logiem zawiera rooibosa pochodzenia afrykańskiego, a dokładnie z Zanzibaru – czyli we własnym ogródku możemy poczuć się jak na rajskich wakacjach.
Rooibos nie jest spokrewniony z krzewem herbacianym, dlatego też napar z czerwonokrzewu nie zawiera kofeiny ani garbników. Można więc pić go o każdej porze dnia, bez obawy o to, że nie będziemy mogli zasnąć. W środku mamy pełną gamę przepysznych dodatków: cytryna, czerwony pieprz, biały pieprz, goździki, mango, imbir, cynamon, wanilia, kwiaty róży, kwiaty kaktusa. Wszystkie owoce i kwiaty znajdujące się w paczce dają nam bardzo orzeźwiający i delikatny smak, natomiast dodatek białego i czerwonego pieprzu oraz imbiru to pikantny twist wyczuwalny na finiszu. Razem tworzy to niesamowitą i intrygującą kompozycję. Latem ta herbata sprawdzi się idealnie jako cold brew, ale również jako orzeźwiająca i delikatnie rozgrzewająca pozycja na chłodne wieczory.
Black Earl Grey Organic od Teministeriet
Druga czerwcowa herbata to klasyk, który stanowi pozycję obowiązkową dla wszystkich koneserów. Lubimy szwedzkie marki, czego przykładem jest nasza długa przygoda z marką Johan&Nyström, która od dawna zachwyca nas swoimi klasykami takimi jak Etiopia Guji czy Brazylia Fortaleza, dlatego zaufaliśmy skandynawskiej jakości – w tym miesiącu zapragnęliśmy, żebyście zaprzyjaźnili się z herbaciarnią Teministeriet.
Black Earl Grey Organic jest mieszanką organicznych czarnych herbat z bergamotką. Nie trzeba mówić za wiele o tej herbacie – jest po prostu pyszna! Soczysta, czysta, słodka i długa! Te słowa idealnie oddają jej charakter i smak. Sprawdzi się zdecydowanie przy każdej okazji, czy to przy oficjalnym brytyjskim five o’clock, czy przy luźnym spotkaniu ze znajomymi. Mnie osobiście zachwyciła swoim słodkim, lekko dymnym aromatem, który jest przełamany cytrusową nutą bergamotki, przez co otrzymujemy idealnie zbalansowaną herbatę – idealną dla każdego.
Parzenie
Przy parzeniu tych herbat nie odstępuję od swoich zasad. W obu przypadkach użyłem zaparzacza Hario Largo Tea Dripper, który daje mi pełną kontrolę nad całym procesem parzenia. Użyłem 2 g suszu na każde 100 g wody. Temperatura wody w przypadku rooibosa to około 100 stopni Celsjusza, natomiast Earl Grey 94 stopnie Celsjusza. Czas parzenia 3 minuty w obu przypadkach.
Was jednak zachęcam do eksperymentowania – zwłaszcza w przypadku rooibosa. Śmiało możecie w jego przypadku zwiększać dozę nawet do 3,5 g suszu na każde 100g wody, wtedy zintensyfikujemy jego przyjemny słodko orzeźwiający smak.
Wasz Świdi!