Sierpień jest miesiącem dobrych rzeczy, z przynajmniej kilku powodów, które pozwolę sobie tutaj wymienić. “Po pierwsze primo” – to miesiąc moich urodzin, a że mentalnie już starszy nigdy nie będę, to będą kolejne 18. urodziny. Po drugie – sierpień to miesiąc wielu piosenek, z którymi wciąż odczuwam więź. Choćby: Coma – “Sierpień” i Pablopavo – “Ostatni dzień sierpnia” (polecam je z całego smutnego serduszka!). A po trzecie – być może w tym miejscu najważniejsze – sierpień to miesiąc przepysznych herbat! Dlatego zapraszam Was do składania mi życzeń (przyjmę wszystkie, nawet te najgorsze), słuchania sierpniowej muzyki i dalszej lektury o smakach, które przygotowaliśmy w tym miesiącu.
Songbird Tea Company – Zomba Green Tea
Songbird Tea Company – to oni są sprawcami przepysznej herbaty, która idealnie sprawdzi się na coraz krótsze, ale jakże przyjemne sierpniowe dni. Zomba Green Tea jest czystą, zieloną herbatą pochodzącą z Malawi. Herbata ta rośnie dokładnie na plantacji herbaty Satemwa, która skupia wokół siebie małe gospodarstwa wspierając ich dalszy rozwój. Dla nas oznacza to najwyższej jakości herbaty pochodzące z dobrej kooperatywy.
Dzięki obróbce, jaką jest proces parowania, herbata ta nabiera niesamowicie złożonego smaku. Ta złożoność wyczuwalna jest już po otwarciu opakowania. Susz jest w aromacie dużo delikatniejszy i słodszy, niż np. sencha. A jak smakuje napar?
Na każde 2 gramy suszu wlewam 100g wody o temperaturze ok. 85 stopni Celsjusza i parzę przez 2,5 minuty – to moja niezmienna receptura, która według mnie daje najlepszy efekt w kubku. A kubek, w jakim piłem tę herbatę, to żółty Loveramics Bond 300.
Tak jak aromat, tak i smak naparu jest dużo delikatniejszy, zdecydowanie mniej przypominający siano, a bardziej słodkie owoce. Szczególnie brzoskwinie, z delikatnym posmakiem żółtej śliwki. Ta herbata jest na tyle kompleksowa, że spokojnie sprawdzi się w ciepłe sierpniowe wieczory, jak również ugasi pragnienie w upalne dni jako cold brew – z dodatkiem cytryny lub pomarańczy będzie to absolutny hit.
Paper & Tea – Savanna Gold
W tym miesiącu postawiliśmy na herbaty afrykańskie – tak afrykańskie, jak temperatury powietrza w sierpniu. Paper & Tea, czyli nasi przyjaciele z Berlina, przygotowali dla nas herbatę w iście chińskim stylu, ale z afrykańskimi korzeniami. Czarna herbata z Kenii – Savanna Gold, bo tak ją nazwała berlińska herbaciarnia, to jedna z moich ulubionych. Serwuje nam złożoność doznań sensorycznych, które nieczęsto mamy okazję spotkać.
Receptura parzenia pozostaje niezmienna, z wyjątkiem temperatury wody – ta oscylowała w przypadku czarnej herbaty wokół 94 stopni Celsjusza. Pierwszy łyk to iście wybuchowa mieszanka smaków. Przede wszystkim miód. Taki miód, jaki sąsiad podrzucał moim rodzicom ze swojej pasieki. Po chwili smak ewoluował w nuty przypominające dębową beczkę, aby przejść do cytrusowego finiszu. Takiej czarnej herbaty chyba nigdy nie piłem. Jej dłuuuuuugi, złożony smak czułem jeszcze przez znaczną chwilę.
Obie sierpniowe herbaty są niebanalne, pyszne, złożone i oferujące paletę smakowych doznań. Nic, tylko próbować!
Życzę Wam miłego sierpniowania.
Świdi