Dzień dobry, to ja, Świdi, znany również jako Paweł Świderski. Od teraz do – mam nadzieję – jak najdłużej, będę dzielił się z Wami swoimi przemyśleniami na temat herbat miesiąca. Oczywiście, w typowy dla mnie i, mam nadzieję, zabawny dla Was sposób, który po tym dziwnym i ciężkim 2020 da Wam jednocześnie trochę radości i dużą dawkę wiedzy o naparach, które będziecie spijać ze swoich ulubionych kubków, filiżanek, dzbanków, wiader…
Nie raz pisałem, że uwielbiam kiedy napoje, jedzenie i inne drobne przyjemności dostarczają mi dobrych skojarzeń z różnymi sytuacjami z mojego życia. I tak jest również w przypadku dwóch herbat, które mam przyjemność dla Was właśnie teraz zrecenzować! 🙂
Teministeriet – 531 Black Vanilla Chai
Pozwolę sobie zacząć od czegoś bardzo wyrazistego. Na pewno będzie to propozycja dla osób, które cenią sobie wysoką słodycz i uczucie gładkości w herbacie.
Mowa tu o suszu od Teministeriet, a mianowicie produkcie nr 531, czyli mieszance czarnej herbaty, przypraw i wanilii. Gdzie ta ostatnia składowa gra pierwsze skrzypce.
Już po otwarciu eleganckiej czarnej puszeczki w aromacie suchym uwalnia się przesłodki aromat wanilii, który mi wypełnił całe nozdrza, podobnie w sumie jak chrzan przy świątecznych potrawach. Następnie dało się wyczuć delikatne przyprawy takie jak cynamon, kardamon, imbir i pomarańcze – czyli wszystko, co się kojarzy ze świętami, zimą i wieczorami przed telewizorem. Chociaż tej zimy w przypadku Kołobrzegu jeszcze nie widać (oby się to zmieniło).
Nie pozostało mi nic innego jak zalać tę mieszankę zgodnie z instrukcją podaną na opakowaniu (temperatura wody: około 100 stopni Celsjusza i czas parzenia 3-4 minuty) i czym prędzej spróbować, co z tego wyjdzie. A wyszło bardzo dobrze, bardzo słodko i bardzo miło. Tak jak w przypadku aromatu ta herbata wybija przede wszystkim smak wanilii, który kojarzy mi się z dzieciństwem i lodami waniliowymi, które zajadałem tonami z rodzicami i bratem na spacerach po uzdrowisku, w którym mieszkam. I tak w smaku ta herbata jest przede wszystkim miłym i gładkim w konsystencji wspomnieniem lata, które już za pół roku! 😉
Następnie role się odwracają, bo w posmaku wychodzą przyprawy, o których wspomniałem kilka linijek wyżej, wraz z czarną herbatą, co daje uczucie przeniesienia się do domku w lesie, w zimę, gdzie potencjalnie moglibyśmy spędzić święta przy ciepłym kominku z dala od wszystkich trosk.
Kompozycja niesamowicie złożona i zostaje długo na języku, i w dobrych myślach, a takich myśli po tym roku na pewno potrzeba nam dużo.
A jak już się tak rozmarzyliśmy i jesteśmy w sielance, to nie przerywajmy jej…
Paper & Tea – Pu Er Bai Ya§
Drugą herbatą jest propozycja od berlińskiej Paper&Tea, która od początku swojego istnienia stawiała na najwyższej jakości herbaty. No i co mogę więcej powiedzieć? Że się nie zawiodłem? To chyba za mało. W styczniu ta herbaciarnia będzie chciała Was zauroczyć swoją białą herbatą nr 103, czyli Pu Er Bai Ya – listkami pochodzącymi z chińskiej prowincji Yunnan.
Znów po otwarciu eleganckiej puszeczki mamy przed oczami zwinięte listki herbaty, które pachną bardzo delikatnie wiosną. Co mam na myśli mówiąc – wiosną? Przypomnijcie sobie jak w czasie rozkwitania wszystkiego wokół jesteście na łące i wszystko świeżo pachnie – dokładnie to samo możecie znaleźć w aromacie suchym tej herbaty. Po zalaniu jej zgodnie z instrukcją na opakowaniu (2 łyżeczki herbaty na 250 ml wody o temperaturze 80°C, parzone w czasie 1 minuty) dalej jest rześko i przyjemnie. Nie potrafię opisać jak bardzo się cieszyłem na myśl o tym, że za kilka chwil po zaparzeniu tego suszu będę mógł się go napić. I radość ta trwała po pierwszym, drugim i każdym kolejnym łyku!
Na języku pojawił się bardzo delikatny i słodki smak letnich owoców, posmak ziół i kwiatów, tworząc przecudowną kompozycję, którą szczególnie polecam jako pierwszy ciepły napój o poranku. Tak można zaczynać każdy dzień z nienapastliwym, pozbawionym suchości ciepłym naparem, który jednocześnie pobudzi jak należy.
A co ze wspomnieniami? A no ta herbata kojarzy mi się z tym, że za czasów liceum nie piłem prawie w ogóle kawy, a bardzo interesował mnie świat herbaty. Liceum generalnie budzi we mnie dobre wspomnienia – mam nadzieję, że w Was też. 😉
Drugim wspomnieniem jest to, że na początku mojej pracy w Coffeedesku miałem przyjemność odwiedzić siedzibę Paper&Tea i właśnie tam napić się po raz pierwszy wysokojakościowej herbaty w towarzystwie niezwykle pogodnych, dobrych i mądrych ludzi, którzy prowadzą tą markę. Zmieniło to całkiem moje postrzeganie świata herbaty, no i udało mi się dzięki temu zauważyć, ile wspólnego ma to, czym się zajmuję na co dzień od ponad 5 lat, czyli kawa, z tym z czym znów zaczynam przygodę, czyli herbatą.
Sumując – styczeń przynosi Wam dwa różne doświadczenia. Przyjemne słodkie ogrzanie, które jest idealne na jeszcze ciemne i chłodne dni, a z drugiej strony orzeźwienie, które przyjdzie z wiosną, która już powoli puka do naszych drzwi.
I oby ta wiosna była inna niż wszystkie poprzednie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Tego też Wam życzę w 2021 roku.