Wrzesień jest miesiącem zadumy nad minionym latem i prawdopodobnie tęsknotą za nim. Ja jestem jesieniarzem i bardzo lubię klimat niskiego słońca, czerwieniejących powoli liści i szybko nadchodzących, przytulnych wieczorów. We wrześniu zamieniamy cold brew na bardzo ciepłe napary, które rozgrzeją nas od środka. Wrzesień to też powrót do szkoły, z którą kojarzy mi się bardzo szczególna herbata. Jak dziś pamiętam Panią Kucharkę z mojej zerówki, która do drugiego śniadania nalewała nam herbatkę. I pomimo tego, że nie była to herbata wysokich lotów, na lata zapisała się we wspomnieniach. Naszykujcie ulubione kubeczki, czajniki i dodatki: zaczynamy najbardziej herbaciany okres w roku!
Duke’s Blues od Or Tea?
Pierwszą wrześniową propozycją jest earl grey, czyli klasyka klasyków (z lekkim twistem). Herbata pochodzi od marki Or Tea?, która wywodzi się z Hong Kongu i szturmem wkrada się w serca miłośników herbaty specialty w całej Europie, w tym w Polsce!
Twórcy stawiają przede wszystkim na jakość swoich produktów, a nieprzeciętne opakowania to małe dzieła sztuki. W środku, co więcej dodać – prawdziwa sztuka łączenia smaków i aromatów. Duke’s Blues, bo tak nazywa się mieszanka, którą testowałem, to czarna herbata z aromatem bergamotki, doprawiona płatkami bławatka, z cytrusową nutą. W tym wypadku, już po otwarciu, szczególnie bergamotka i cytrusy robią robotę jeśli chodzi o aromat, czy to przed czy po zaparzeniu mieszanki.
Receptury testowej nigdy nie zmieniam – 2 g suszu na 100 g wody. W przypadku herbat czarnych, aby wyciągnąć wszystko, co ukryte w herbacie, używam wody o temperaturze 96 stopni Celsjusza, a czas parzenia wynosi ok. 3 minuty. Co otrzymałem w smaku? Otóż dokładnie to, co uzyskać chciałem w przypadku herbaty earl grey, czyli bardzo dużo nut przypominających susz ziołowy. Do tego urzekły mnie nuty owocowe: można wyczuć brzoskwinię, dojrzałą malinę i nuty skórek cytrusów, a w szczególności grejpfruta i cytryny.
EOS Na Dobry Dzień od Tastea Heaven
Druga z herbat miesiąca to nowość, która mi dała dużo radości również w momencie otwarcia paczki, ponieważ sam aromat tej herbaty przywodził mi na myśl absolutnie wszystkie pory roku, gdzie tak jak już wiecie jestem jesieniarzem, ale nie znaczy to, że nie cieszę się z zimy (o ile jest danego roku), wiosny czy lata – każda z tych pór roku ma w sobie coś, co mnie cieszy, i każdą z tych pór roku przypomina mi herbata.
Tastea Heaven to firma prowadzona przez Greczynkę Evę, która postawiła sobie za cel tworzenie mieszanek ziołowych, które, jak sama pisze, mają poprawić jakość naszego życia. Jak już wspomniałem, uśmiechnąłem się na sam aromat tej mieszanki, więc może coś faktycznie w tym jest.
Ale do rzeczy – Eos Aurora to herbata, która ma nam pomóc wejść w dobry dzień, pobudzając nasz organizm i ożywiając ciało. W jej składzie znajdziecie: organiczną herbatę górską, która ma właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, werbenę cytrynową, pomagającą w stanie wyczerpania, jednocześnie działającą rozkurczowo i przeciwzapalnie, a do tego miętę pieprzową, hibiskusa i cynamon.
2 g suszu na 100 g wody parzyłem w temperaturze 90 stopni Celsjusza przez ok. 5 minut, co w efekcie dało mi bardzo przyjemny, wyraźny w smaku, ale delikatny w cielistości napar, który tak, jak producent zapowiedział, zrobił niezłą robotę. Słodycz hibiskusa, pikantność cynamonu, kwasowość werbeny i świeżość mięty wprowadziła mnie w bardzo przyjemny stan. Niesamowita kompozycja, która na pewno da nam niezłego kopa na cały dzień. Wszystkie smaki w tej herbacie są idealnie zbalansowane w stosunku do siebie. Niebo w gębie. Jeśli do końca roku nie pojawi się nic lepszego, to ogłaszam tę herbatę moją ulubioną herbatą tego roku.
Przygotowaliśmy dla Was we wrześniu w naprawdę przepyszne rzeczy. Niech to będzie ciepła, złota jesień i niech nas otula swoim ciepłem i klimatem, a gdy brakuje ciepłych dni cieszmy się ciepłymi naparami.
Tyle ode mnie.
Dbajcie o siebie.
Uczcie się pilnie.
Wasz Świdi