Competition Coffee to bardzo szeroki temat, który co roku na mistrzostwach świata wyznacza kawowe trendy – czy to wśród odmian kawowych, czy metod fermentacji. O nowych, hybrydowych szczepach arabik miałem okazję pisać ostatnio tutaj. Fermentacji z kolei pojawia się na świecie z każdym rokiem o kilka więcej. W grę wchodzą fermentacje z owocami, szczepami bakterii lub podwójne/potrójne fermentacje. Oczywiście, na językach jest jeszcze Geisha, pozostająca niezmiennie w kawowej modzie i odgrywająca często główną rolę na globalnych mistrzostwach. Pojawił się jednak bardzo mocny konkurent, dość świeży temat, który w ciągu ostatnich kilku lat już sporo namieszał. Eugenioides – czym jest i w czym tkwi sekret tej kawy?
Ojciec wraca
Na pewno słyszeliście o Coffea Arabica. Ale czy mieliście styczność z jej rodzicami? Zapewne kojarzycie jej mamę – Coffea Canephora, potocznie nazywaną robustą. Ojciec, mniej popularny, zwie się Coffea Eugenioides. Do niedawna myślano, że wymarł jak dinozaury. Według botaników skrzyżował się z robustą jakieś 10-25 tys. lat temu i…. zniknął. Eugenioides to właściwie powracająca kawa, o której zapomniano na naprawdę długo. Wróciła jednak dzięki ciężkiej pracy kolumbijskiej plantacji Finca Inmaculada, która wskrzesiła tę odmianę. Rozpromowana została występem Wojtka Białczaka na mistrzostwach światach baristów w Bostonie. Diego Campos natomiast wygrał odbywające się niedawno finały mistrzostw świata, korzystając właśnie z Eugenioidesa.
Ryzyko na plantacji
Eugenioides wywodzi się ze wschodniej Afryki. Kawę tę uprawia się w Rwandzie, Tanzanii, Ugandzie, Kenii czy Kongo, a obecnie – za sprawą Inmaculady – spotykana jest w Kolumbii. W efekcie coraz trudniejszych warunków uprawy (spowodowanych narastającym ociepleniem klimatu i pokrewnymi problemami, jak szkodniki czy rdzawienie liści kawowców) Eugenioidesa nadal traktuje się raczej jako eksperyment, i to bardzo niełatwy eksperyment. Większość rolników boi się ryzyka plantowania rzadszej odmiany kawy, której uprawy nie są pewne. Pomimo ogromnego sukcesu, jakim jest zwycięstwo Eugenioidesa na mistrzostwach świata, to jeszcze bardzo, bardzo długo będziemy śledzić królowanie Geishy na turniejowych stołach.
Słodki staruszek
Eugenioides ma mniej kofeiny niż kawy z rodziny arabik. W filiżankach można spodziewać się więc bardzo unikatowych, żywych i przede wszystkim słodkich nut smakowych kojarzących się z białym cukrem (dosłownie!), herbatą lipową, sezamem, pieczonymi marshmallowsami, słodkimi cytrusami czy mlekiem owsianym. Te mocno wyczuwalne nuty sprawiają, że niektórzy twierdzą, że Eugenioides kompletnie nie przypomina w smaku kawy. Tym bardziej jest on interesujący. Rozglądajcie się, może będziecie mieli szansę wypróbować go osobiście.