Powiem to już na wstępie: Outin Nano odmienił nasze kawowe życie. To przenośny ekspres ciśnieniowy do kawy, który z wyglądu przypomina termos (lub większy bidon), nie wymaga dodatkowych akcesoriów i można zabrać go absolutnie wszędzie. A co najważniejsze – robi naprawdę dobre espresso!
Outin towarzyszy nam od blisko roku. I chociaż początkowo traktowałam go jako taki kawowy eksperyment-fanaberię (tak, przyznaję!), to teraz nie wyobrażam sobie bez niego jakiegokolwiek wyjścia z domu, nie wspominając już o dłuższych wyjazdach. Co takiego w sobie ma ten cały Outin, czy naprawdę jest wart swojej ceny i czy Ty też go potrzebujesz?
Kawa w plenerze
Do tej pory idąc na spacer, wycieczkę, czy wyruszając na wyprawę rowerową braliśmy swój sprawdzony zestaw kawowy. Był to mały składany stolik (raczej stoliczek), niewielki palnik z kartuszem, czajnik, kubeczki i AeroPress. Czasem zamiast AeroPressu była kawiarka, bądź dripper, ale plus minus możesz sobie wyobrazić ogrom rzeczy do spakowania. Dużo za dużo.
Owszem, pewnym rozwiązaniem są kubki termiczne, ale nie oszukujmy się – kawy w kubku termicznym jest zawsze za mało. I zbyt często zdarzało się nam tak, że nie było gdzie jej uzupełnić – czy to na odludziu, czy w jakimś kraju, gdzie o kawie nikt nie pamięta (Francja!).
Pomijając zresztą argumenty natury logistycznej, po prostu uważam, że nie ma niczego lepszego niż świeżo parzona kawa w plenerze. Ten zapach, który unosi się podczas parzenia jest bardzo przyjemnym rytuałem.
I gdy już straciliśmy nadzieję, że wszystko to da się ze sobą połączyć, trafiliśmy na Outina. Outin Nano to mały przenośny ekspres do kawy. ALE co ważne, w przeciwieństwie do innych przenośnych ekspresów ciśnieniowych, ten nie wymaga wlania gorącej wody, bo sam ją podgrzewa!
I to jest całkowity gamechanger. Nie musisz gotować wody (co przy wietrze, chłodzie czy deszczu bywa wyzwaniem). Wystarczy, że napełnisz pojemnik zmieloną kawą (lub włożysz kapsułkę – o tym dalej), wlejesz zimną wodę i… tyle. Urządzenie samo podgrzewa wodę, a potem ją pompuje. I już po około 2 minutach cieszysz się smakiem aromatycznego espresso!
Możesz go zabrać do plecaka, do torby, do samochodu, do kampera, na rower. Wszędzie. A kawę możesz pić w dosłownie każdych okolicznościach. Wyobraź sobie espresso na plaży, albo na górskim szlaku, albo nad brzegiem rzeki w uroczym miasteczku, gdzie – tak się składa – w jedynej otwartej kawiarni serwują paskudną plujkę. A Ty masz swoją ulubioną kawę ze sobą!
A może przemawia do Ciebie gorąca kawa na kajaku? Albo po prostu chcesz oszczędzić na drogiej kawie kupowanej na mieście? Same zalety. Dzięki tej łatwości korzystania z Outina sama przekonałam się, w ilu pięknych miejscach przyjdzie mi delektować się smakiem pysznego (i energetycznego!) espresso.
Zanim przejdziemy dalej, dodam tylko, że Outin Nano jest na tyle wygodny i daje powtarzalne efekty, że bardzo często korzystamy z niego również w domu.
Jak działa Outin Nano
Outin Nano to ekspres ciśnieniowy zasilany z wbudowanego akumulatora, w którym możesz przygotować espresso z kawy mielonej lub z kapsułek (ekspres przyjmuje kapsułki kompatybilne z systemem Nespresso). Zatem nie musisz rezygnować ze smaku swojej ulubionej kawy, ale w razie potrzeby możesz sięgnąć po gotowe rozwiązanie.
Kupując Outina otrzymujesz w zestawie dwa koszyczki na kawę. Jeden na kawę sypaną, a drugi to adapter na kapsułki. Umieszcza się je w zakręcanym portafiltrze. Całość wykonana jest z tworzywa sztucznego, uzupełnionego tam gdzie trzeba uszczelkami – dzięki temu zamknięty ekspres pozostaje szczelny.
Portafilter i koszyczki mają niestandardowe rozmiary, na szczęście producent dołącza do zestawu mały podręczny tamper, który pełni także rolę miarki.
Prawie jak w klasycznym termosie jest tu też doczepiany kubek (tyle, że na dole). Górna pokrywka kryje niewielki pojemnik na wodę – producent zaleca od 50 do 80 ml wody na jedno espresso. Jedno użycie ekspresu = jedno espresso.
Ekspres sam nagrzewa wodę Zatem nie potrzebujesz nic dodatkowego brać ze sobą poza wodą, no i kawą! Ekspres potrafi wytworzyć ciśnienie do 20 barów. Sam proces parzenia odbywa się automatycznie, nie ma tutaj żadnych ustawień manualnych. Producent wykonał świetną robotę, ponieważ Outin Nano daje powtarzalne efekty zarówno na kapsułkach, jak i na samodzielnie zmielonej kawie.
Mieląc samemu można oczywiście odrobinę wpływać na efekt końcowy dobierając grubość ziarna, co daje dodatkową zabawę. Muszę jednak przyznać, że przez te wszystkie miesiące intensywnego używania Outina Nano ani razu nie mieliśmy wrażenia, że któraś kawa go “pokonała”.
Wbudowana bateria ma 7500 mAh pojemności i starcza na 4-5 shotów espresso (w zależności od tego czy woda jest bardzo zimna i jak dużo jej dolano). Ładuje się go za pomocą złącza USB-C, producent zaleca tutaj ładowarkę o mocy przynajmniej 10W (5V/2A). W praktyce oznacza to, że każdy nowoczesny powerbank lub ładowarka będą wystarczające. My robimy tak, że gdy idziemy na całodniową wyprawę, to po zrobieniu kawy dla wszystkich Outin Nano ląduje w plecaku podłączony do powerbanka – tak, aby za te kilka godzin znowu był gotów do działania.
A jeżeli chcesz używać Outina w warunkach domowych (lub biurowych), to możesz zalewać go gorącą wodą z czajnika – wtedy jedno ładowanie baterii starcza zdaniem producenta nawet na 200 shotów espresso.
Kawa krok po kroku:
- Zmieloną kawę wsypujesz do koszyczka
- Odpowiednio dociskasz tamperem (dołączony do zestawu, pełni również rolę miarki)
- Dokręcasz portafilter do urządzenia (jak nakrętkę)
- Wlewasz 50-80 ml wody (zimnej lub gorącej), zamykasz wieczko
- Wciskasz przycisk “Start”
- Czekasz 2 minuty i masz espresso
W przypadku kawy kapsułkowej wygląda to identycznie, tylko wciskasz kapsułkę (aż będzie słychać “klik”) w adapter do kapsułek Nespresso. Producent zadbał o to, aby adapter na kapsułki miał solidną gumową uszczelkę w miejscu gdzie dociskane są ranty kapsułki – mała rzecz, ale cieszy, bo dzięki temu zawsze wszystko do siebie dobrze przywiera i problemu z równą ekstrakcją (zarówno z oryginalnych kapsułek Nespresso jak i z zamienników).
W praktyce
Wydaje mi się, że wystawiłam już niezłą laurkę Outinowi, ale faktycznie jestem zadowolona z tego zakupu – i to po setkach kaw oraz wielu miesiącach używania.
Z takich praktycznych rzeczy to dodam, że dla wygody dokupiliśmy dodatkowy zestaw z koszyczkami na kawę. Jeśli chcesz zaparzyć dwie kawy jedną po drugiej (albo podwójne espresso) i nie korzystasz z kapsułek, to koszyczek po pierwszym parzeniu jest gorący i trudno go od razu opróżnić (no bo z powodu kompaktowej budowy kolby brak). Drugi koszyczek pozwala od razu załadować kolejnego shota.
Oczywiście jeśli wybierasz kawę w kapsułkach, to nie musisz o tym myśleć, bo zużyte kapsułki wyjmuje się bardzo łatwo nawet chwilę po użyciu.
My kapsułki zabieramy głównie na wycieczki – tak jest łatwiej i szybciej. Oczywiście wskazane są kapsułki biodegradowalne. To faktycznie wiele ułatwia! Jeżeli mamy ze sobą kapsułki aluminiowe, to te po zużyciu chowamy do szczelnego woreczka lub pudełka, aby po powrocie do domu wyrzucić je do segregacji.
Jak już wspomniałam, na początku patrzyłam na Outina Nano jako na gadżet. Jednak obecnie to nasz stały towarzysz każdego spaceru czy wycieczki. Zresztą w domu również z niego korzystamy, chociaż wtedy zalewamy gorącą wodą, bo akumulator wówczas niemal w ogóle się nie rozładowuje. Kawa wychodzi z niego baaardzo smaczna i powtarzalna.
Warto czy nie?
Plusy
Dla mnie to super sprzęt, myślę, że spodoba Ci się jeśli:
- chcesz zabierać kawę na spacer;
- chcesz wypić swoją kawę w różnych rejonach świata;
- uwielbiasz zapach świeżo parzonej kawy bez względu na to gdzie jesteś;
- szukasz czegoś kompaktowego;
- chcesz mieć wygodny ekspres na wyjeździe, np. w kamperze czy przyczepie, ale też w pokoju hotelowym;
- nie masz miejsca w domu na klasyczny ekspres;
- lubisz espresso lub kawę na bazie espresso.
Minusy
Na ten moment chyba nie znajduję. Na początku jedyna obawa dotyczyła tego, czy bateria zniesie bardzo intensywne użytkowanie na przestrzeni niemal roku. I póki co, gdy porównuję taki zaprawiony w bojach egzemplarz Outina Nano z takim wyjętym z prosto z pudełka, to nie widzę żadnej różnicy – czas grzania jest taki sam, bateria starcza na tyle samo shotów espresso, wszystko działa tak samo jak na początku. Podobnie ze zużyciem materiałów – wszystkie plastiki zachowały swoje właściwości, uszczelki są nienaruszone i zostały na swoich miejscach. Nic się nie poluzowało, ekspres cały czas jest szczelny. To naprawdę dopracowana konstrukcja!