Do czego są nam potrzebne zwykłe, codzienne rzeczy? Do tego, żeby docenić elementy niezwykłe, odbiegające od stereotypów. Taki jest lipcowy Przelew Miesiąca. Nie dość, że paczka przyjechała z Rumunii, to jeszcze urosła w Brazylii i ziarna zostały poddane niestandardowej obróbce. Dzięki temu w filiżance dzieje się, oj dzieje!
Bez nudy
Brazylia kojarzy się raczej z ziarnami spokojnymi w smaku, zrównoważonymi, krągłymi, czekoladowymi i orzechowymi. Doskonale sprawdzają się w mieszankach do espresso czy w dużych, szybkich przelewach.
Producenci widzą też potrzebę rozwoju i nowe możliwości, które pojawiają się w świecie kawy specialty. To przede wszystkim nowe rodzaje obróbki ziaren. Prócz klasycznych metod na mokro czy na sucho, wchodzą do kanonu kawowego metody wykorzystujące różnego rodzaju kontrolowane fermentacje.
W przypadku lipcowego Przelewu Miesiąca mamy do czynienia z kawą z rumuńskiej palarni Sloane i ziarnami z Brazylii, z regionu Cerrado, farmy Sierra Negra. Producent, Jose Eduardo Bernardes zdecydował się na metodę obróbki zwaną Semi-carbonic natural. Polega ona na ułożeniu niewielkich lotów wiśni kawowych w specjalnych, poziomych kadziach, gdzie pod wpływem własnego ciężaru, owoce zgniatają się i rozpoczyna się 36-godzinna fermentacja. Jest to sposób znany w przemyśle winiarskim. Dzięki temu rezultat w filiżance jest bardzo ciekawy i niesztampowy!
Jest i malina i cynamon
Ziarna są ładne, równe, jasne. Suchy aromat to przede wszystkim czekolada, brownie, przyprawy korzenne. Podczas zalewania kawy, ten zapach się intensyfikuje się i pojawiają się także nuty słodkich, bardzo dojrzałych owoców.
Zdecydowanie najbardziej przypadła mi ta kawa do gustu w AeroPressie. Jej profil, dość dziki, nieokiełznany i przyjemnie „brudny”, dobrze wpasowuje się w tę metodę. Zdecydowałem się na mielenie dość drobne, niewiele grubsze niż do kawiarki i sposób klasyczny, nieodwrócony. 18g kawy i 250g wody, 95 stopni. Jedno zalanie, mocnym strumieniem, zatkanie tłokiem i odczekanie do 1:30. Po tym czasie przecisnąłem dość żwawo. Dzięki temu w filiżance znalazła się przede wszystkim potężna słodycz kojarząca mi się z brownie, mleczną czekoladą, cynamonem, ale także pojawiła się łagodna kwasowość bardzo dojrzałych, czerwonych owoców, jak letnie maliny, czy syrop z malin. Do tego mocne, pełne body i długi, czekoladowy aftertaste.
W przypadku drippera V60, 24g kawy i 408g wody, czas parzenia 3:30, kawa była również bardzo słodka, intensywnie pachnąca i z bardzo mocno podkreśloną słodką sekcją. Przewijały się nuty głównie brownie, miodu i czekolady. Do tego długi finisz.
Ta kawa jest zdecydowanie warta sprawdzenia jej i przekonania się, że nowości są ciekawe!