Kompleksowa kawa? To znaczy, że sama się zmieli, zaparzy, a do tego będzie obdarzona najwyższym poziomem hospitality? Niestety nie, choć jest równie dobrze. Rwanda Gatare Lot 658 z wrocławskiej palarni Figa Coffee jest właśnie kompleksowa, ale bez kompleksów, słodka i poprawiająca humor na ostatniej prostej do wiosny!
Czysta i ułożona
Kawa, rzecz jasna. Rwanda Gatare Lot 658 to kawa z obróbki naturalnej, na sucho. Zasadniczo Rwanda oraz Natural mogą nie kojarzyć się z kawą czystą w smaku i gładką. Bywa, że takie połączenie skutkuje kawą słodką, ale i nieco szorstką, zabrudzoną w smaku. Na szczęście w testach okazało się, że nie jest tak w przypadku ziaren z wrocławskiej Figi, o czym za chwilę.
Etykieta figowej Rwandy informuje nas o nutach truskawek oraz migdałów, a także o wysokim body i kompleksowości. Czyli można spodziewać się krągłej, słodkiej kawy, idealnej do popołudniowego ciastka.
Ciekawostką jest fakt, że Gatare to jedna z najstarszych stacji obróbki w Rwandzie (jej historia sięga 2003 roku) i jednocześnie jest jedną z pierwszych stacji zajmujących się kawą wysokiej jakości przeznaczonej na eksport. Na kontretykiecie znajdziemy także informację, że kawy ze stacji Gatare bardzo często trafiały do prestiżowego konkursu Cup of Excellence Rwanda.
Co słychać w filiżance?
Do rzeczy. Po otwarciu paczki czuć przede wszystkim przyjemny, słodki zapach kojarzący się z orzechami, czekoladą i suszonymi, czerwonymi owocami. Jest dobrze.
Po chwili okazuje się, że może być jeszcze lepiej – gdy się ją zaparzy (bo na sucho, to strasznie w zęby wchodzi 😉 ). W ogóle to dość śmieszne, że kawę z obróbki na sucho parzy się na mokro.
Dripper V60
Na początek zaparzyłem Rwandę Gatare Lot 658 w klasycznym dripperze Hario V60. Bez zbędnego kombinowania, 22 g/375 g wody, świeżo zagotowanej (nie bójcie się gorącej wody!). Trzydzieści sekund preinfuzji z 60 g wody, a następnie resztę wody na mniej więcej cztery – pięć zalań, tak żeby całość przelała się w 3 minuty. Staram się czekać aż poprzednia porcja wody spłynie całkiem do serwera. Po takim zaparzeniu kawy, na początku dominowały czekoladowe nuty i przyjemny, słodki, karmelowy zapach. Warto jednak dać tej kawie chwilę na przestudzenie. Wówczas bardzo ładnie otwiera się, czekoladowe nuty chowają się nieco w tle, wypychając na przód słodycz suszonych, czerwonych owoców z truskawką na czele i nieco elegancji, mogącej kojarzyć się ze słodkimi migdałami. Do tego kawa jest czysta, krągła, z wysokim, ale nie przytłaczającym body.
Hario Switch
Bardzo fajne efekty uzyskałem parząc figową Rwandę w Hario Switch. Tu wziąłem 16 g kawy i 275 g wody, mielenie nieco drobniejsze niż do klasycznego dripa. Jedno zalanie przy zamkniętej blokadzie przepływu i odczekanie do 2:30. Potem zwolnienie przycisku, kawa przelewa się w około 20-30 sekund i gotowe!
Ponownie, warto dać kawie chwile się napowietrzyć i przestudzić. Dzięki wysokiej temperaturze parzenia ekstrakcja jest dużo lepsza niż przy niskich temperaturach, a przy studzeniu kawa otwiera się i nabiera pełni kształtu. W porównaniu do klasycznego V60, tu wyraźniej czuć owocowe, słodkie nuty, kawa jest jeszcze bardziej czysta w smaku i kompleksowa.
AeroPress
Natomiast, chcąc trochę zaszaleć, warto wybrać AeroPress. Tu, stosując 17 g kawy i metodę nieodwróconą, przy krótkim czasie parzenia (około 1:30 przy drobnym mieleniu), można podkręcić owocowe, lekko funkowe nuty – choć nieco traci się na czystości smaku. Niemniej, dobrze jest sprawdzić, nie będziecie zawiedzeni!
Niezależnie od metody parzenia, kawa ta idealnie sprawdza się jako poczekalnia na skradającą się wiosnę!