World of Coffee to impreza, która zawsze jest mocno wyczekiwana przez wszystkich miłośników kawy na całym świecie. To najważniejsze wydarzenie w ciągu roku, łączące w sobie branżowe targi z najnowszymi gadżetami i rozwiązaniami oraz Mistrzostwa Świata w kilku kawowych konkurencjach. W tym roku, w Budapeszcie, z bardzo wyraźnymi, pięknymi, polskimi akcentami!
Mleko i alkohol
W tym roku Budapeszt gościł całe wydarzenie World of Coffee. Stolica Węgier zobaczyła najlepszych baristów na świecie w takich konkurencjach jak Latte Art, Coffee in Good Spirits, Brewers Cup, Cup Tasters oraz Cezve/Ibrik. W malowaniu pięknych wzorów mlekiem na kawie oraz w łączeniu kawy z alkoholem odnieśliśmy ogromne sukcesy!
Agnieszka Rojewska, znana również jako Rojes zdobyła trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata Latte Art! To najwyższa lokata do tej pory, w historii polskiej kawy, w tej konkurencji. Leszek Jędrasik dwukrotnie był czwarty. Trzeba przy tej okazji koniecznie nadmienić, że Agnieszka jest najlepszą kobietą na świecie w latte arcie. Była jedyna w finale, a nawet i w półfinale!
Prezentowane przez nią wzory były bardzo charakterystyczne, pomysłowe i bardzo dobrze wykonane. Dołączając do tego pełne opanowanie i ogromny profesjonalizm przy każdym kroku swojej prezentacji, wyłania nam się piękny obraz drugiej wicemistrzyni świata. Trudno tu mówić o zwykłym szczęściu, a o ciężkiej pracy. Nie można zapominać, że Agnieszka zajęła drugie miejsce w czasie swojego debiutanckiego występu na tegorocznych Mistrzostwach Polski Brewers w Kołobrzegu, jest kilkukrotną Mistrzynią Polski w latte arcie, Mistrzynią Polski Barista z ubiegłego roku, a także zwyciężczynią wielu prestiżowych, międzynarodowych zawodów latte artowych.
Przypadek? Nie sądzę!
Piękną sprawą, bacząc na polskie tradycje, jest świetny występ i kolejne pudło naszego reprezentanta w Budapeszcie – Mateusza Szuchnika z warszawskiego El Koktel – w Coffee in Good Spirits. Po kilku latach przerwy, kiedy w Polsce nie odbywały się te zawody i nie mieliśmy przez to swojego przedstawiciela na szczeblu światowym, powróciliśmy w pięknym stylu.
Patrząc na występ Mateusza, zarówno w rundzie półfinałowej jak i finałowej, można było śmiało obstawiać nawet i jego zwycięstwo. Widać było po minach i zachowaniach sędziów, że doskonale bawili się podczas prezentacji naszego barmana i baristy.
Ostatecznie trzecie miejsce, a do tego ogłaszanie wyników końcowych na zmianę z wynikami w Latte Arcie oznaczało potężną euforię polskiej publiczności, wspaniałego #teampoland, licznie zgromadzonych w hali Hungexpo. W kategorii Najlepszy Doping nie mieliśmy sobie równych, zwracając uwagę nie tylko innych kibiców, ale i sędziów, organizatorów i pozostałych zawodników, którzy z zazdrością patrzyli, jak wspieramy naszych reprezentantów.
Absolutnie nie można pominąć występu doskonale Wam znanego Maćka Duszaka, reprezentanta Polski i CoffeeDesku podczas Mistrzostw Świata Brewers Cup, czyli konkurencji w parzeniu kaw metodami alternatywnymi. Dusio nie zakwalifikował się do rundy finałowej, ale zaliczył występ, za który należy mu się bezwzględny szacunek. Jego prezentacja była na najwyższym poziomie, co potwierdziły noty sędziowskie – jedne z najlepszych spośród wszystkich startujących. Podobnie z samą kawą, jej zaparzeniem i efektem w filiżance.
Niestety, słabiej poszła runda Compulsory, gdzie zawodnicy parzą kawę przygotowaną przez organizatorów, o której nic nie wiedzą aż do samego występu. Ponadto, jest ona oceniana w ciemno – sędziowie nie wiedzą, czyją kawę próbują. Słabsze noty w tej części zaważyły o tym, że zabrakło kilku punktów do zakwalifikowania się do rundy finałowej. Ostatecznie Maciek został sklasyfikowany na 12 miejscu, co i tak jest jednym z lepszych wyników w historii polskich występów na Brewersie.
Grzegorz Kurzajczyk w Mistrzostwach Świata Cup Tasters niestety nie zaliczył zbyt udanego występu, wskazując poprawnie trzy z ośmiu kaw. Jednak przy tej konkurencji wystarczy odrobinę słabszy dzień, by zachwiać sensoryką. Wówczas można dwoić się i troić, trudno pokonać fizyczne przeszkody.
Targi
World of Coffee to nie tylko zmagania najlepszych baristów, ale i duże, branżowe targi. Warto podkreślić wielki debiut CoffeeDesk, a to ze względu na oficjalne rozpoczęcie Wielkiej Europejskiej Kawowej Inwazji – rozszerzenie działalności na rynki europejskie!
Niebawem Karolina napisze Wam więcej o tych wszystkich smaczkach. Od siebie jednak dodam, że była to wielka przyjemność widzieć polskie stoisko (a jednocześnie oficjalne miejsce wystawiennicze potęgi akcesoriów kawowych – Hario) pośród tych wszystkich znanych, kawowych marek. Stoisko duże, kolorowe, gwarne, rzucające się w oczy. W końcu nie tylko to co dobre przychodzi do Polski, ale i to, co najlepsze przechodzi z od nas do Europy!
Co poza tym? Atak wszelkich przelewówek, zwłaszcza w tym wydaniu największym, gdzie za jednym zamachem można zaparzyć nawet kilka litrów kawy, wyciągając z niej jednocześnie jej atuty. To coraz powszechniejszy trend. W zachodnich kawiarniach nie jest niczym dziwnym, gdy zamiast dripa czy chemeksa często serwuje się czarną kawę z, na przykład, wielkiego Bunna. Natomiast ręczne parzenie kawy zostawia się na moment, gdy klient chce jakieś konkretne ziarna, które trudniej schodzą w większych ilościach, albo po prostu jest mniejszy ruch w kawiarni.
Współczesne, gastronomiczne ekspresy przelewowe, tzw. batch brew, są obecnie mocno zaawansowane technologicznie, co w połączeniu z dobrej jakości ziarnami, daje efekty naprawdę dobre. Niewiele odbiegają od dobrze zaparzonego dripa, a przewyższające te słabo zaparzone, bez wiedzy i dbałości baristy.
Ponadto, bardzo przyjemnie chodziło się po specjalnej sekcji targów, tzw. Coffee Village, gdzie wystawiały się palarnie kawy. Można było dostrzec znane z coffeedeskowych półek marki, jak węgierskie Casino Mocca, Green Plantatnion, Rocket Bean czy La Cabra. Przewinęły się także takie ciekawostki, jak rumuński Bob Coffee Lab, prowadzony przez Mistrza Świata Roasterów, Alexandru Niculae oraz kilkukrotnego mistrza Rumunii Coffee in Good Spirits, Paula Ungurenaua.
Nie zabrakło również takich ciekawostek, jak wielka ekspansja niewielkich, domowych palarek do kawy. Z jednej strony, bardzo kusi mnie wizja tego, że mógłbym sobie wypalić sam, przy wsparciu aplikacji w telefonie i mocno zautomatyzowanym urządzeniu, nieco świeżutkich ziaren. Z drugiej, wiem, że nie zastąpi to wiedzy i doświadczenia najlepszych roasterów, którzy potrafią wyciągnąć z ziaren cuda. Poza tym, często trudno zdobyć dobrej jakości wypalone ziarna, a co dopiero mówić o surowej kawie i to w ilościach kilkudziesięciu – kilkuset gramów, a nie całych worków…
A przy okazji worków kawy i dobrych palarni. Przy swoich wyborach, zwróćcie uwagę na ziarna z Burundi. Ten region w ostatnim roku – dwóch bardzo mocno wybił się na jakość. Coraz częściej dobre palarnie pozyskują surowiec właśnie stamtąd, a efekty są naprawdę dobre. Będąc w Budapeszcie na World of Coffee przekonałem się o tym kilkukrotnie.
Jednak po Budapeszcie, pora wrócić na rodzimy grunt, bo już zaraz Mistrzostwa Polski Aeropress! Ktoś (ha, może i ja, kto wie!), zdobędzie tytuł i będzie reprezentował Polskę w Seulu na Mistrzostwach Świata. W końcu mamy moralny obowiązek obronić ubiegłoroczny tytuł Filipa Kucharczyka!